poniedziałek, 19 listopada 2012

Herezjarcha

Tytuł: Herezjarcha
Autor: Jacek Komuda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 344
Ocena: 3.5/6


Więc, gaduły, Muszelnicy
Szubienicy
Bacznie się pilnujcie!
„Ballady złodziejskieFranciszek Villon
(ów cytat Villona znajduje się w książce)





Na blogu Pana Skorelowanego widziałam już wiele recenzji Komudy, więc będąc ostatnio w bibliotece sięgnęłam po Herezjarchę, książkę która podobno jest dobra na początek znajomości z owym autorem.

Herezjarcha jest zbiorem czterech opowiadań, których głównym bohaterem jest znany francuski poeta ze schyłku średniowiecza – Franciszek Villon. I to on łączy owe opowiadania. Osobiście owego bohatera poznałam na lekcjach języka polskiego w liceum, jako autora, który kwestionował ówczesny porządek w poezji,  a w swoich wierszach stworzył groteskowy obraz świata, łączył radość z rozpaczą, śmiech z płaczem, poczucie własnej wartości z pokorą. W każdym z opowiadań pojawia się jakieś zagadkowe zjawisko nadprzyrodzone, z którym ów poeta ma się zmierzyć, ale jednak jest ono tylko pretekstem do krwawych mordów. Pierwszym opowiadaniem jest Pan z Dębiny, w którym poznajemy paskudne cechy poety i trudni się różnymi, dziwnymi procederami. Następnym utworem jest tytułowy Herezjarcha, który wrzuca nas od raz w sam środek akcji, w której to Franciszek trafia w ręce miejskiego kata, a opowiadanie ma w sobie sporo z heretyckiej historii świata, a także z motywu zemsty zza grobu oraz mistycznych wynaturzeń. W Danse Macabre w niemieckim średniowiecznym, niemieckim miasteczku pojawiają się zombie. Ostatnim i najkrótszym opowiadaniem jest Klasztor i morze, a którym mamy pełen tajemnic klasztor, zbrodnię oraz zakłamanie.

Przyznam szczerze, że spodziewałam się czegoś bardziej fascynującego i wciągającego, a tu rozczarowanie… Autor ciekawie wykorzystał postać średniowiecznego poety Villona, to trzeba mu przyznać. W sensie sam pomysł na wykorzystanie jest świetny, ale książka fabularnie jest już trochę gorzej. Książka mnie nie zafascynowała, nie wciągnęła. Nie jest to pozycja hipnotyzująca, co nie zmienia faktu, że to koniec mojej przygody z Komudą. Na pewno jeszcze po coś sięgnę, a nuż się do niego przekonam i go polubię, bo jak na razie nie jestem zachwycona… No cóż, tak bywa…


1 komentarz:

Dziękuję za każdy komentarz :)