wtorek, 11 marca 2025
Pierwszy stosik w 2025 (#1/2025)
poniedziałek, 3 marca 2025
"Toksyczna pozytywność. Jak zachować zdrowy rozsądek w świecie ogarniętym obsesją bycia szczęśliwym" Whitney Goodman
Prawdziwa empatia wymaga od nas słuchania, rozumienia i odczuwania tego, co się dzieje, abyśmy mogli zaproponować adekwatne rozwiązanie.
Jesteśmy otoczeni wszechobecnym uśmiechem i pokazywaniem wszystkiego z jak najbardziej pozytywnej strony, w rzeczywistości czy social mediach często widujemy napisy w klimacie good vibes only i nie ma miejsca na inne emocje niż radość, szczęście czy ekscytacja. Mnie osobiście nie do końca to przekonuje, więc dlatego tak zafascynowałam się tytułem Toksyczna pozytywność. Jak zachować zdrowy rozsądek w świecie ogarniętym obsesją bycia szczęśliwym autorstwa Whitney Goodman. Ściągnęłam na czytnik i czym prędzej zabrałam się a lekturę.
Każdego dnia jesteśmy poddawani presji, aby być pozytywnymi. Nieustannie wmawia się nam, że kluczem do szczęścia jest wyzbycie się negatywnych emocji. Nawet w obliczu choroby, straty, rozstania czy innych trudności, nie ma miejsca na wyrażanie prawdziwych uczuć. A co, jeśli to właśnie ta wszechobecna pozytywność u wielu z nas jest przyczyną niepokoju, przygnębienia czy wypalenia? W tym pokrzepiająco szczerym przewodniku uznana terapeutka Whitney Goodman przybliża najnowsze badania i zestawia je z konkretnymi przykładami oraz historiami pacjentów, które ukazują, jak szkodliwa dla nas jest toksyczna pozytywność.
POZWÓL SOBIE DOŚWIADCZAĆ TEGO, CO CZYNI NAS LUDŹMI – DOBREGO I ZŁEGO. z opisu wydawcy
Toksyczna pozytywność jest książką, którą byłam naprawdę bardzo zainteresowana, dlatego zaczęłam jej lekturę z wielką ciekawością, a szczególnie ciekawa byłam tego, jakie autorka ma podejście do tematu i jak go zrealizuje, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że sama jestem terapii, a ponadto studiuję psychologię. Pozycja ta jest napisana w sposób bardzo ludzki, obrazowy i nieskomplikowany, a tezy autorki są poparte przykładamy z życia pacjentów autorki, co zdecydowanie ułatwia odniesienie się do tego, o czym pisze Goodman. W tej książce terapeutka pokazuje, że odczuwanie i pokazywanie emocji czy odczuć innych niż te good vibes only jest najzupełniej normalne, a wręcz konieczne, żeby pozostać w zdrowiu psychicznym. Mimo że mam trochę wiedzy psychologicznej i naczytałam się trochę książek z tematyki psychologii to jednak i tak jestem zadowolona po tej lekturze – przypomniała mi o wielu sprawach.
Gdybyś nie czuł lęku, już zapewne byś nie żył. Gdybyś nie doświadczał smutku, nie wiedziałbyś, co jest dla ciebie ważne. Gdybyś nie narzekał, nic nigdy nie zmieniałoby się na lepsze.
Toksyczna pozytywność. Jak zachować zdrowy rozsądek w świecie ogarniętym obsesją bycia szczęśliwym to moim zdaniem książka bardzo potrzebna, zwłaszcza dla tych, którzy mają problem z odczuwaniem i okazywaniem emocji takich jak smutek, żal czy złość. Sama książka nie zastąpi terapii, kiedy ta jest konieczna, ale zdecydowanie może pomóc i otworzyć oczy na wiele spraw. Mogłaby być nieco bardziej napisana, ale w moim odczuciu jest to książka bardzo ważna i potrzebna, a wielu osobom może naprawdę pomóc. Moim zdaniem zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję - jako przypomnienie lub odkrycie czegoś nowego.
Emocje nie mają nic wspólnego z intelektem. Nie da się ich przegnać siłą myślenia ani zaprzeczać ich istnieniu. Emocje nie zawsze mówią prawdę i czasami źle je interpretujemy, ale pojawiają się z jakiegoś konkretnego powodu. Wmawianie sobie, że nie powinieneś czegoś czuć, nie zmieni rzeczywistości.
środa, 29 stycznia 2025
Pierwsze odkrycia muzyczne w 2025 (HOM #1/2025)
Kwiat Jabłoni & Igor Herbut
Wojtek Szumański
czwartek, 16 stycznia 2025
"Osada" Michał Śmielak
O zimie stulecia z przełomu 1978 i 1979 słyszałam od starszych członków rodziny czy sporo starszych znajomych. Ostatnio natrafiłam gdzieś (już nawet nie pamiętam gdzie) na książkę pt. Osada autorstwa Michała Śmielaka, o którego twórczości nigdy wcześniej nie słyszałam. Zapraszam więc na kilka słów o moim pierwszym zetknięciu się z pozycją tego autora.
Zimą 1978 roku świat był bliski końca. Śnieg przykrył ziemię grubą warstwą, a niektórzy twierdzili, że nawet piekło zamarzło. Tymczasem ono właśnie wtedy się obudziło. W maleńkiej wsi położonej u stóp Karkonoszy podporucznik Jan Ryś spędza pierwsze od dawna Boże Narodzenie w gronie najbliższych. Świąteczną sielankę przerywa atak zimy, odcinając malutką osadę od świata. Skazana na porażkę walka z bezwzględnymi siłami natury schodzi jednak na drugi plan, gdy na środku wsi zostaje znalezione ciało młodej dziewczyny. W obliczu zbrodni budzą się dawne animozje, głęboko skrywane lęki i tajemnice, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Czy niedoświadczony milicjant będzie w stanie udźwignąć ciężar wytropienia mordercy? Ile prawdy jest w powtarzanej przez starszych mieszkańców legendzie, że wieś nawiedziła Mara, demon mrozu i śmierci, który już niegdyś zebrał krwawe żniwo? Czterdzieści lat po tamtych wydarzeniach policjanci z Archwium X wzywają emerytowanego Jana Rysia na przesłuchanie dotyczące zbrodni z 1978 roku, tym samym budząc uśpione demony. opis wydawcy
Po Osadę sięgałam bez żadnych większych oczekiwań – byłam ciekawa nowej książki i twórczości autora, którego nigdy wcześniej nie znałam. No i muszę przyznać, że wciągnęłam się dość mocno w całą tę pozycję w formie audiobooka w interpretacji Janusza Zadury. Muszę przyznać, że Śmielak popisał się ciekawym pomysłem na fabułę – akcja w trakcje zimy stulecia, a w tym zamknięta osada, niemożność opuszczenia wioski, gęsto ścielące się morderstwa, no i wszystko owiane legendą wyjącego, tajemniczego demona. A ponadto coś co wyjątkowo lubię w powieściach, czyli splot dwóch linii czasowych – teraźniejszości i przeszłości. Całość napisana w sposób bardzo wyrazisty, barwny i obrazowy. Ponadto, przynajmniej moim zdaniem oczywiście, autor w bardzo dobry sposób oddał klimat i mentalność tamtych czasów. Z tego co znam opowieści z tamtych czasów (jako dziecko lat ’90 nie mam prawa tego pamiętać) – odnoszę wrażenie, że autor naprawdę dobrze oddał klimat i mentalność tamtych czasów. Jest zasadniczo jednak jeden minus – samo zakończenie mnie nieco rozczarowało. No po takim pomyśle i prowadzeniu akcji spodziewałam się czegoś o wiele bardziej zaskakującego i wbijającego w fotel. Nie zmienia to jedna faktu, że całokształt uważam za naprawdę dość udany.
Wiadomo, że rodzice o swoich dzieciach wiedzą najmniej, a widzą tylko to, co chcą zobaczyć.
Mimo niezbyt zaskakującego zakończenia Osada jest moim zdaniem zdecydowanie godną uwagi i przeczytania, a czas z nią spędzony uważam za naprawdę dobrą zabawę, a szczególnie przypadł mi do gustu klimat małej, odciętej od świata wioski i mrocznych tajemnic, przesądów i samosądów. Zakończenie może nie każdemu przypaść do gusty (tak jak mi), ale i tak zdecydowanie polecam tę pozycję – przede wszystkim za pomysł, a także klimat i napięcie budowane przez większość fabuły.
Zazwyczaj im bardziej normalni się wydają, tym więcej mają tajemnic. Normalność skrywa tajemnice niczym skorupa żółwia jego wnętrze.