poniedziałek, 12 sierpnia 2019

"Złota klatka" Camilla Läckberg

Tytuł: Złota klatka
Autor: Camilla Läckberg
Cykl: Faye
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 400
Ocena: 2/6

Bo tak postępują kobiety. Kierują gniew do środka, zwracają go przeciwko samym sobie. (...) Kobieta bierze na siebie, tuszuje, dba o relacje z innymi, przesłaniając własną dumę i szkodząc sobie aż do zatracenia.



Twórczość Läckberg polubiłam już od pierwszego tomu sagi o Fjällbace, dlatego bardzo ucieszyłam się na wieść o wydaniu przez autorkę nowej książki. Co ciekawsze miał to być pierwszy tom nowej serii w wykonaniu Camilli, co wyjątkowo mnie zaciekawiło. Właśnie tak weszłam w posiadanie woluminu pt. Złota klatka, za którego czytanie zabrałam się niewiele później i równie szybko dotarłam do końca lektury. 

Inteligentna i piękna Faye ma wszystko – wspaniałego męża, ukochaną córeczkę i luksusowy apartament w najlepszej dzielnicy Sztokholmu. Jednak pozory mogą mylić... Jej idealne życie to w rzeczywistości desperackie próby zadowolenia Jacka. Dręczona przez mroczne wspomnienia z Fjällbacki, Faye coraz częściej czuje się jak zamknięta w złotej klatce. Nie może pozbyć się wrażenia, że poświęciła swoje ambicje na rzecz mężczyzny, który coraz bardziej się od niej oddala. Kiedy Jack i ich córka Julienne nie wracają z rejsu łodzią, a policja dostrzega w mieszkaniu kałużę krwi, podejrzenie szybko spada na męża Faye. Co przed nią ukrywa? Czy zabił własną córkę? Nic w życiu Faye nie będzie już takie, jak do tej pory.
                                                       opis wydawcy 

Złota klatka to książka, do której nie trzeba było mnie długo namawiać. Lubię sagę o Fjällbace w wykonaniu autorki – w końcu to jej wielki sukces i przecież dzięki tej serii została okrzyknięta szwedzka królową kryminału. Dlatego tak byłam ciekawa co takiego pojawi się w nowej pozycji rozpoczynającej kolejny cykl autorstwa Läckberg. Zaczęłam czytać – niby język i styl pisarski w stylu Camilli, jest nawiązanie do Fjällbacki, jest ważny temat… Niby wszystko, co potrzebne, żeby stworzyć dobrą książkę. Nawet na okładce rzuca się w oczy napis thriller psychologiczny, jednak już kilka razy przekonałam się, że nie oznacza to niczego powalającego. No, ale tłumaczyłam sobie, że to w końcu Läckberg, więc musi być kawałek porządnej lektury. No cóż… Właśnie jednak nie musi. Brakowało w niej czegoś. Brakowało dopracowania bohaterów, brakowało dopieszczenia fabuły, brakowało intrygi i tempa akcji. A szkoda. Historia jest przewidywalna, bohaterowie mdli, akcja toczy się powoli, mało wydarzeń, fabuła niedopracowana. Nie tego się spodziewałam 

Poważnym problemem wielu osób jest to, że zrzucają swój smutek na innych. Chcą się nim dzielić. Myślą, że skoro mamy podobne DNA, to automatycznie powinno zasmucać nas to samo. Smutek ani rozpacz nie stają się łatwiejsze do udźwignięcia przez to, że je z kimś dzielimy, przeciwnie, stają się jeszcze cięższe.
Złota klatka zapowiadała się naprawdę dobrze, to książka, która naprawdę mogła być fenomenalną lekturą – znam w końcu możliwości autorki. Na plus jest nowa seria, ciekawym temat, wyjście poza schemat, jednak Camilla straciła w moich oczach (zakładam, że nie tylko w moich) nie wykorzystując swojego potencjału. Mogło by być lepiej,a trak jest tylko przeciętna książeczka, która zdecydowanie nie powala na kolana. Po prostu przeciętna, niczym nie wyróżniającym się lektura. Naprawdę szkoda… Chciałabym, naprawdę chciałabym dać wyższą ocenę, ale niestety nie mogę, bo pozycja naprawdę niczym się nie wyróżnia ani nie zachwyca. 

2 komentarze:

  1. Nie znam twórczości Camilli Läckberg, toteż ciężko cokolwiek na ten temat napisać. Szkoda jednak, że powyższa książka tak mocno Cię rozczarowała.

    OdpowiedzUsuń
  2. No szkoda, że potencjał nie został wykorzystany. Takie znane nazwisko, a tu się okazuje, że nie zawsze warto się tym sugerować. Dzięki za ostrzeżenie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)