czwartek, 29 marca 2018

"Człowiek, który widział więcej" Éric-Emmanuel Schmitt

Tytuł: Człowiek, który widział więcej
Autor: Éric-Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo: Znak Literanova 
Ilość stron: 368
Ocena: 3/6




Z domami jest jak z ludźmi - nie wybiera się tej czy tego, kogo się kocha. Ulega się. Gdy szuka się powodów, żeby kochać, już się nie kocha.






Twórczość Schmitta lubię niezmiennie już od dobrych kilku lat, ale jednak jego książki są wyjątkowe i specyficzne – na nie muszę mieć ochotę, nie mogę zacząć ich czytać kiedy bądź. Generalnie odnoszę wrażenie, że jest to autor, którego książki albo się kocha albo się nienawidzi... Ja należę do tej pierwszej grupy, dlatego zobaczywszy na sklepowej półce Człowieka, który widział więcej od razu kupiłam i krótko później będąc w nastroju na jego twórczość – zabrałam się za czytanie.

Huk, błysk. Chwilę potem gorąca fala powietrza, która podrzuca w niebo nawet najcięższe przedmioty. Augustin niewiele pamięta z momentu wybuchu. Widział sprawcę, to pewne. Ale kim była postać, która mu towarzyszyła? Tego Augustin nie jest pewien i nikomu nie chce o tym mówić. Od dziecka ukrywa swój dar. Widzi więcej. Widzi tych, którzy odeszli. Czy jego niezwykła zdolność pozwoli zapobiec kolejnemu nieszczęściu? 
                                               opis z okładki

Całą fabułę Człowieka, który widział więcej Eric Emmanuel Schmitt opiera na jednym zasadniczym pytaniu - O co zapytałbyś Boga, gdybyś mógł z Nim porozmawiać? I wiecie co - właśnie to mnie najbardziej zaciekawiło, byłam zainteresowana tym, jak autor przedstawi ową tezę, owe rozmowy, jednak w pewnym momencie odczułam, że liczyłam na zbyt wiele...Widać, że autor starał się podjąć naprawdę wiele tematów jednocześnie, bo w końcu i religia, istnienie Boga jako Istoty Wyższej, ataki terrorystyczne, istnienie życia po śmierci, kontakt z osobami zmarłymi... Jak to wszystko razem wypadło?
Nie trzeba się spieszyć z umieraniem. Ale trzeba się spieszyć z życiem. Odeszło zbyt wiele osób, które kochałem, żebym pozwolił pokryć się pleśnią choćby jednej sekundzie życia. Robić dobrze, szybko i dużo, oto moja dewiza.
Człowiek, który widział więcej jest książką, którą zaczęłam czytać z wielką przyjemnością, bo w końcu lubię twórczość Erica-Emmanuela Schmitta, a i jeszcze miałam na jego twórczość ochotę... Jednak muszę przyznać, że kończąc tę książkę miałam mieszane uczucia... Odniosłam wrażenie, że autor chciał zmieścić w książce zbyt wiele... Nie bardzo wiedziałam co się w niej dzieje... W miarę lekki początek, później się już trochę męczyłam i wciąż czekałam na obiecany wywiad z Bogiem, który na dobrą sprawę pojawił się dopiero pod koniec i zupełnie mnie nie usatysfakcjonował... Język i styl charakterystyczny dla autora – lekki, nienarzucający się, przyjemny w odbiorze, jednak jeżeli chodzi o całość – nie takiego Schmitta poznałam i polubiłam... Jak dla mnie jak na razie najsłabsza książka, niestety... Nie mówię, że jest tragedia, ale do arcydzieła też daleko. Nie jest to nawet książka dobra, zabrakło wielu rzeczy – jak chociażby większego skupienia uwagi na obiecanym wywiadzie z Bogiem, na co tak liczyłam. Zabrakło także wykorzystania tak dobrego pomysłu... 
Wiara absolutnie nie bierze się z inteligencji, lecz z woli. Nie stanowi sposobu poznawania świata, lecz zaangażowania się w świat.
Człowiek, który widział więcej to niestety nie jest książka, którą mogę polecić. Jak na twórczość Ericka-Emmanuela Schmitta jest to pozycja dość słaba, a oceniając w ogóle – po prostu przeciętna. Nie polecam od niej zaczynać przygody z twórczością tego autora, bo można się zrazić...

1 komentarz:

Dziękuję za każdy komentarz :)