niedziela, 5 lutego 2017

"Kwiat Kalafiora" Małgorzata Musierowicz

Tytuł: Kwiat Kalafiora

Autor: Małgorzata Musierowicz
Cykl: Jeżycjada
Tom: trzeci
Wydawnictwo: Akapit Press
Ilość stron: 180
Ocena: 4/6



W gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy duże dzieci. Mam tu na myśli naszą odwieczną potrzebę akceptacji, nasz głód uczucia.





Większość dziewczyn poznaje Jeżycjadę mniej więcej w okresie starszych klas podstawówki czy gimnazjum. Ja zabrałam się za tę serię dopiero będąc na studiach. W końcu po ostatniej wizycie w bibliotece zgarnęłam trzeci tom owej serii pt. Kwiat kalafiora i od razu zabrałam się za lekturę tej pozycji.

Główną bohaterką Kwiatu kalafiora jest Gabrysia – najstarsza córka państwa Borejków, a czytelnik jest świadkiem różnych poczynań jej rodzinki. Mama Borejko wylądowała w szpitalu, w domu panuje epidemia Świnki, a Gabriela próbuję ogarnąć domowe życie jednocześnie będąc w zarządzie klubu o nazwie Eksperymentalny Sygnał Dobra (w skrócie ESD). No i do tego wszystkiego pojawia się dokuczliwa sąsiadka zza ściany. Jakie wydarzenia tym razem przydarzą się rodzinie Borejków? O co chodzi z tytułowym kwiatem kalafiora?
Całe dobro - pomyślała - jakie nas otacza, to właśnie suma pojedynczych odpowiedzi na radosne sygnały dobrych ludzi. Ale te sygnały wysyła każdy z nas. Dobre sygnały. I złe. A im więcej wysyłamy tych dobrych, tym większe szansę, że ludzie odpowiedzą nam tym samym.

Kwiat kalafiora to pozycja niezbyt obszerna (zresztą jak większość tomów Jeżycjacy), ale jednocześnie bardzo ciepła i przyjemna w odbiorze. Jednak jak dla mnie Szósta klepka i Kłamczucha spodobały mi się bardziej, ta jest ciekawa, wciągająca, ale jak dla mnie nie aż tak jak poprzedniczki. Poznania nie znam zbyt dobrze, tyle o ile z kilku wizyt w tamtym mieście, ale przypuszczam, że poznaniakom czytanie tej książki może przynieść więcej przyjemności. Musierowicz stworzyła naprawdę sympatycznych bohaterów, którzy wzbudzają wiele emocji, a najwięcej mojej sympatii wzbudziła Gabrysia, jednak najbardziej irytował pan Borejko... Jednak najważniejsze, że wzbudzają wiele emocji. Już nie mogę doczekać się, kiedy zabiorę się za kolejne tomy Jeżycjady – może już podczas następnej wizyty w bibliotece.

Czy polecam Kwiat kalafiora? Zdecydowanie tak. Jest to bardzo ciepła, sympatyczna pozycja, która zdecydowanie poprawiła mi humor. Czas z nią spędzony zdecydowanie nie jest zmarnowany czy męczący. Dobra książka na odstresowanie, odreagowanie. No i już niebawem zabiorę się za kolejne części tej serii. 


4 komentarze:

  1. Moja przygoda z Jeżycjadą rozpoczęła się 30 lat temu,od tego czasu podczytuję ten cykl i wciąż nie mam dosyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak myślę czy by nie zabrać się za te książki od nowa:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Im częściej wpadam na wzmianki o tych książkach, tym bardziej mam ochotę odświeżyć z nimi swoją znajomość, lecz na razie tytuły podrzucam dziecku. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam na razie dwa tomy po wielu latach (kiedyś niektóre części czytałam, ale dziś już nie pamiętam które, więc postanowiłam zacząć od początku), więc jestem pewna, że i po "Kwiat kalafiora" sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)