poniedziałek, 11 lipca 2016

"Córki niczyje" Wilkie Collins

Tytuł: Córki niczyje
Autor: Wilkie Collins
Wydawnictwo: Wydawnictwo MG
Ilość stron: 768
Ocena: 4.5/6




Gdzie by nie spojrzeć, nieuchronne prawo demaskacji jest jednym z praw natury - bowiem niezniszczalność tajemnicy to cud, jakiego świat jeszcze nie widział.





Po kryminały sięgam często i z wielką chęcią, a kiedy miałam okazję i możliwość przeczytania książki, która jest początkiem powieści sensacyjnych. Chodzi to o Córki niczyje autorstwa Wilkie Collins, który jest znany w Polsce dzięki książkom takim jak Kobieta w bieli czy Nawiedzony hotel.

Córki niczyje opowiadają historię z połowy XIX wieku, historię dwóch sióstr Magdalen oraz Nory Vanstone... Dziewczyny mają zupełnie różne osobowości i charaktery... Wiodą one sielskie życie opływające mlekiem i miodem w domu swoich rodziców... Pewnego dnia, w krótkim odstępie czasu, umierają państwo Vanstone i wtedy właśnie dziewczęta dowiadują się, że są dziećmi nieślubnymi, dziećmi bez nazwiska, dziećmi niczyimi... Przez to wydarzenie nie dostaną pokaźnego majątku po rodzicach... Jak to się stało, ze okazało się nieślubnymi dziećmi, skoro całe życie mieszkały razem z nimi? Jak sobie poradzą z przeciwnościami losu jakie je spotkały po tych tragicznych wydarzeniach? Jak się podniosą? Jak sobie poradzą jako tytułowe córki niczyje?

Córki niczyje to pokaźne tomiszcze liczące niewiele poniżej 800 stron, za którą zabrałam się z dość sporym entuzjazmem, jako do początków mojego ulubionego gatunku. Zabrałam się za nią i po krótkim czasie zderzyłam się z rzeczywistością tej książki – dziewiętnastowiecznej powieści... Widocznie za bardzo przyzwyczaiłam się do kryminałów pisanych współcześnie, więc dlatego tak opornie szlo mi wdrażanie się w klimat tej pozycji. Od samego początku szczególnie polubiłam młodszą z sióstr – Magdalen... Moje serce zdobyła swoją przebojowością, swoistym poczuciem humoru, wielką radością życia, energią i wewnętrzną siłą. Pomysł na fabułę jest dość ciekawy i przyznam szczerze, że nieraz mnie zaskoczył. Czasami irytowały mnie ciut zbyt długie opisy. Było to do przeżycia, aczkolwiek momentami mnie to wynudziło... Język jakim jest napisana książka jest zrozumiały dla czytelnika, na dość wysokim poziomie, a jednocześnie charakterystyczny dla powieści z tego okresu.


Podsumowując Córki niczyje to dość ciekawa i dobra książka, zupełnie różna od współczesnych kryminałów, w zupełnie innym klimacie. Ale czy polecam? Zdecydowanie warto sięgnąć, zwłaszcza miłośnikom powieści z dreszczykiem, żeby poznać początki tego gatunku. Będzie zagadka, będzie uśmiech, będzie mile spędzony czas.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję:

4 komentarze:

  1. Zapowiada się świetnie. Po okładce nie sądziłabym, że będzie taka świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjna powieść, nie mogłam się od niej oderwać, wręcz przykuła mnie do fotela. Jestem nią naprawdę zachwycona! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa recenzja, a tytuł sobie zapisze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka jest naprawdę świetna. Czuję jednak, że to nie książka dla mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)