czwartek, 1 maja 2014

"Dziecię ognia" Harry Connolly

Tytuł: Dziecię ognia
Autor: Harry Connolly
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 480
Ocena: 3/6



Jeśli już muszę wybierać pomiędzy konfrontacją z uzbrojonym szaleńcem a moją szefową, to zawsze wybieram uzbrojonego szaleńca.






Lubię książki fantasy, bo przenoszą do innego świata dlatego z chęcią po nie sięgam. Nie jest to bardzo często, ale jednak się zdarza z pewną dozą częstotliwości. Ostatnio miałam okazję przeczytać debiut Harry'ego Connolly'ego, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam ani nigdzie nie czytałam;)

Dziecię ognia to historia mężczyzny, zwanego Ray Lilly, który już zaliczył odsiadkę w więzieniu i kilka kradzieży samochodów. Jest to człowiek wyjątkowy, bowiem nierzadko zdarza się, żeby cynik był jednocześnie tak wrażliwy na krzywdę innych. Tym razem jeździ po kraju ze swoją szefową - Annalise Powliss, którą z nienawiści najchętniej wrzuciłby do ognia lub zrzucił z klifu. Musi u niej odkupić swoje winy, a ich aktualnym zadaniem  jest powstrzymanie złowrogiego procesu, jaki dzieje się w miasteczku Hammer Bay. Bije tam źródło złowrogiej magii, którego strzeże drapieżca, który dzięki czarom zabija zupełnie niewinne dzieciaczki, przez co zagraża całemu niewielkiemu, miasteczku. Czy bohaterowie dadzą sobie radę z potworem? Jak to się stanie? Co zdarzy się z drapieżcą? Czy uratują miasteczko? Co Ray jest w stanie zrobić dla swojej szefowej? 

Każdy z tych stworów mógłby pozabijać wszystkich ludzi na Ziemi, jeśli pozwolić mu swobodnie żerować. Dlatego właśnie przyjechaliśmy do Hammer Bay - aby upewnić się, że cokolwiek się tu znajduje, zostanie powstrzymane.

Dziecię ognia to kolejna książka z Fabryki słów, jaką mam w swojej biblioteczne i bardzo się cieszyłam na fakt, że mogę ją przeczytać. Kiedy już się za nią zabrałam, początkowo nie potrafiłam przebrnąć i się do niej przekonać, głównie z powodu tego, że nie do końca wiedziałam do jakiej grupy wiekowej jest skierowana ta pozycja, ale ostatecznie czyta się ją dość szybko i sprawnie. Nie wiadomo czy dla młodzieży czy bardziej dla starszych czytelników, ale generalnie jest to zbyt wyrafinowana ani nie jest to książka zasługująca na miano arcydzieła w dziedzinie fantasy czy książek dla nastolatków.

Fabuła Dziecięcia ognia zapowiadała się dość dobrze – magia połączone z runami, a do tego dobro walczące ze złem, znikające dzieci i rozwiązywanie zagadek. Ale jednak nie do końca mnie nie do siebie nie przekonała. Akcja okazała się niezbyt pokrewna z tym, czego po niej oczekiwałam. Jeżdżenie samochodem, opisy jedzenia dwudziestu kilogramów surowego mięsa czy opisy płonących dzieci, które zamieniają się w zielone robaczki. No i jedno mnie zaczęło zastanawiać. Dla Ray'a ta cała akcja miała być resocjalizacją po odsiadkach w więzieniu. Ale czy bycie świadkiem wydarzeń takich jak morderstwa czy płonące samoistnie dzieci to dobry sposób na zmianę życia na lepsze. Książkę czytało się szybko, fakt, ale chyba to jest wyznacznik tego, że jest ona dobra, prawda? Prosty, niewyrafinowany i niewymagający język są charakterystyczne dla pozycji skierowanych do młodzieży – raczej nie zachwyci starszych czytelników, chyba że nie są oczekują od książek zbyt wiele. Opisy też nie są zbyt wymagające, porywające czy barwne.

Książkę oceniam na przeciętną, ale wydaje mi się, że fanom urban fantasy powinna bardziej przypaść do gustu. Według mnie tragedii nie ma, ale na zachwyty też nie zasługuje. Takie ot, przeciętne i niezbyt zachwycające czytadło, które nie jest jakoś super wciągające, ale lekkie i szybkie w lekturze. Dla miłośników urban fantasy, czytelników szukających odmóżdżenia lub nie mających lepszych książek do czytania – mogę polecić tę książkę. Ale jeżeli nie zaliczasz się do żadnej z tych grup – lepiej sięgnij po coś innego.

Ksiażkę przeczytałam dzięki uprzejmości:


3 komentarze:

  1. Raczej nie zaryzykuję, nie czuję się zbytnio przekonana...

    http://kulturka-maialis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć mnie nie zachwyciła.Uważam, że to dobry początek serii

    OdpowiedzUsuń
  3. W świecie fantasy dopiero raczkuje, więc ta pozycja póki co nie wydaje się być póki co odpowiednią dla mnie lekturą.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)