wtorek, 28 stycznia 2014

"Śmierć mówi w moim imieniu" Joe Alex

Tytuł: Śmierć mówi w moim imieniu
Autor: Joe Alex
Wydawnictwo: Elipsa
Ilość stron: 208
Ocena: 4/6


Czytałam tę sztukę…(…) i myślę, że nie ma w niej niczego dziwacznego. Mówi ona po prostu, że życie ludzkie jest nonsensem, że do niczego nie prowadzi, niczemu nie służy, że nikt nikogo nie zapamięta i nikt niczego nigdy nikomu nie wyjaśni.





Śmierć przemówi w moim imieniu... Czy to możliwe, żeby śmierć przemówiła do kogoś w czyimś imieniu? Jeżeli tak to w imieniu kogo? Maciej Słomczyński pod pseudonimem Joe Alex udowodnił, że jest to możliwe. A jak? Okaże się podczas lektury;)

Joe Alex to nie tylko pseudonim literacki polskiego twórcy świetnych kryminałów, ale także główny bohater w książkach owego autora. Tym razem wybrał się do teatru na sztukę pt. Krzesła Ionesco, a za towarzyszy miał swoją przyjaciółkę Karolinę Beacon oraz przyjaciela – policjanta ze Scotland Yardu, mianowicie Bena Parkera. Po ogromie kulturalnych doznać jaką zafundował spektakl, kiedy wszyscy aktorzy mają wyjść na scenę i się ukłonić publiczności, widzowie zauważają, że nie ma tam wszystkich odtwórców swoich roli, brakuje głównej postaci – Vincy'ego. Okazuje się, że leży on martwy w swojej garderobie, a został on zamordowany przy użyciu  charakterystycznego sztyletu z napisem: miałeś przyjaciela. Parker z Alexem biorą się za rozwiązanie łamigłówki, jaką jest owa śmierć. Kto zabił znanego aktora? Jaki ten ktoś miałby motyw? Jak dostał się do aktorskiej garderoby? To ktoś z pracowników teatru czy ktoś z zewnątrz? Jak nasz główny bohater poradzi sobie z tą zagadką?

Śmierć mówi w moim imieniu to moje kolejne z rzędu spotkanie z twórczością Joe Alexa, którą pokochałam za wysoki poziom językowy, za specyficzny klimat kryminałów w starym stylu pokroju Aghaty Christie, tyle że w bardziej polskich warunkach. Pióro doprawdy lekkie, przyjemne i wciąż zachwyca czytelnika, mimo że pozycja powstała w latach 70- poprzedniego stulecia, jako kontynuacja przygód Joe Alexa z książki zatytułowanej Powiem wam jak zginął. Autor umiejętnie prowadzi intrygę, dawkuje napięcie lawirując pomiędzy niewielką ilością informacji jaką uzyskali bohaterowie, co jest niezwykle ciekawym doświadczenie. Nie znajdziemy tu brutalnych, krwawych czy obrzydzających opisów, ale za to zagadka jest tak skonstruowana, że nie można o niej przestać myśleć, a książkę czyta się jednym tchem i wciąga tak, że czyta się ją za kolokwialnym jednym przysiadem. Jednak jej koniec pozostawia pewien niesmak, bo po takiej dawce wspaniałości chce się większej ilości wątków, dłuższego przebywania z twórczością autora, dłuższego główkowania z głównym bohaterem. Muszę przyznać, że momentami brakowało jakiegoś większego powiewu świeżości czy większego poruszenia. Momentami odnoszę wrażenie, że autora jednak byłoby stać na więcej. Szkoda, ze Słomczyński już nie żyje i nie stworzy już nic nowego i nie odkryje większej ilości kart dotyczących swojego głównego bohatera. To na pewno nie będzie moje ostatnie spotkanie z twórczością autora!

Reasumując, Śmierć mówi w moim imieniu to pozycja dobra, lekka i przyjemna w odbiorze, którą można polecić nawet komuś kto na co dzień nie przepada za kryminałami, taka książka na jeden niezbyt długi wieczór, która pozwoli się jednocześnie odprężyć i trochę pogłówkować. I choć dobra, to można by się po niej spodziewać ciut więcej.

3 komentarze:

  1. Ja bym chciała sama zapoznać się z twórczością tego autora, aby wyrobić sobie o niej zdanie. Tylko jakoś mi nie po drodze na razie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już od dłuższego czasu planuję się zabrać za książkę tego autora. Kto, wie, może będzie to właśnie ta pozycja ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tę książkę na półce i planuję przeczytać :)
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)