sobota, 5 października 2013

Hadzine dyskusje: Czytanie to zło! Ale czy jednak naprawdę?


Od dziecka spotkałam się z wpajaniem dzieciom, że czytanie jest pożyteczne, że rozwija wyobraźnię, że poprawia pamięć i koncentrację, a także dzięki temu nie robi się wielu błędów ortograficznych. Biblioteki i księgarnie zachęcają dzieci do czytania, starszych zresztą też. Jednak, gdy w wieku dwudziestu lat wylądowałam na lekcji religii w moim dawnym liceum, dowiedziałam się, że czytanie wszystkich książek poza religijnymi i dokumentalnymi to uciekanie w świat fikcji, które jest zdecydowanym złem, ba!, grzechem wręcz. Jak jednak jest? Czytanie jest dobre czy złe?

Tak, czytanie jest moją pasją od dziecka, od samej podstawówki uwielbiam te chwile w księgarni czy w bibliotece, kiedy wybieram jakąś nową książkę do czytania. Do tego czytałam Harrego Pottera i o to właśnie zaczęła się niejaka wojna na słowa na katechezie. Na środku klasy stała katechetka, która mówi całej klasie, że seria pani Rowling to zło, dzieło szatana i w ogóle. Jednak zapytana czy przeczytała ten cykl – odpowiada, że nie. No i mi już ciśnienie rośnie, a w mojej głowie rodzi się pytanie – jak można oceniać coś, czego się nie poznało? Jak można mówić, że jakaś książka jest złem, jeżeli się jej nie przeczytało? Jeżeli ktoś będzie mi chciał ktoś robić wojnę i dyskutować na ten temat najpierw zachęcam się do przeczytania konkretnej książki, a dopiero później do osądzania czy dyskusji. Kontynuując. Czy mogę ocenić jaka jest osoba (dobra, zła, sympatyczna, niemiła czy może radosna albo agresywna), jeżeli jej nie znam, nawet nie widziałam jej na oczy i nie miałam z nią żadnego kontaktu? NIE. Tak samo jest z jakąkolwiek książką. Jakże mnie irytuje ocenianie książek, tylko na podstawie tego, że ktoś gdzieś doszukuje się w niej zła.

Jako mól książkowy w swoim życiu przeczytałam dość sporo pozycji. No tak, żeby nie skłamać… Może z 300-350 książek mogło się przewinąć (licząc książeczki czytałam jako dzieciak czy uczennica podstawówki). Może nawet więcej. Nie wiem dokładnie, najzwyczajniej nie pamiętam. Wśród tych pozycji znalazła się klasyka literatury światowej i polskiej, czyli takie pozycje jak Król Edyp, Zbrodnia i kara, Duma i uprzedzenie, Krzyżacy czy Ludzie bezdomni. Była także literatura obozowa z takimi tytułami jak chociażby Zdążyć przed Panem Bogiem. Znalazł się także cykl Opowieści z Narnii, seria o Harrym Potterze, a także cała lista innych książek fantastycznych. Wśród przeczytanych przeze mnie pozycji znalazły się także książki bardziej współczesne, od dokumentalnych – poruszająca do głębi książka Marcina Ludwickiego pt. Na koniec świata, religijnych, poprzez całe mnóstwo kryminałów, thrillerów medycznych, książek sensacyjnych takich jak Kod Leonarda da Vinci, przy którym wynudziłam się niemiłosiernie, po jakże tandetne i na siłę opiewane Pięćdziesiąt twarzy Greya. Wśród tych pozycji, z którymi miałam styczność, znalazło się sporo naprawdę poruszających i łapiących za serce historii, choć nie była to literatura ani dokumentalna ani religijna, ale znalazło się wśród nich także sporo książek, do których nie należy podchodzić bez kija i ich czytanie to strata czasu. Jednak idąc torem krytykowanie twórczości Rowling i Browna, nie czytając jej, jak miałam się przekonać, że Opowieści z Narnii czy Na koniec świata są pięknymi, wartościowymi książkami, a Pięćdziesiąt twarzy Greya czy Kod Leonarda da Vinci to tandeta jakich mało? Musiałam przeczytać, czyż nie? A myślenie, że fantasy to zło i że nic ze sobą jest jakże mylne! Seria Miecz prawdy świetnie pokazuje wartość właśnie prawdy w życiu człowieka, Harry Potter to nie tylko latanie na miotle, ale także piękna przyjaźń na śmierć i życie, o jakiej zawsze marzyłam, a nigdy takiej nie doświadczyłam, a Opowieści z Narnii to piękna historia o walce dobra ze złem i o poświęceniu. Zachęcam Was do tego samego, do czytania książek i oceniania ich, konfrontowania ich ze swoim sumieniem, umysłem i odczuciami. Mimo wszystko w książkach, bez etykietki religijna czy dokumentalna też mają swoje wartości, potrafią do głębi poruszyć serce, pokazać co to przyjaźń czy miłość. Tak, a to wszystko pisze osoba wierząca. Umberto Eco powiedział: Kto czyta książki – żyje podwójnie. Ileż w tym prawdy! Jeżeli marzysz o podróży w kosmos albo wycieczce w odległe kraje albo zaprzyjaźnienie się z jakąś magiczną postacią – sięgasz po książkę i Twoje marzenia się spełniają! Tak więc jak można uważać, że uciekanie w świat fikcji podczas czytania to zło i tylko czytanie książek religijnych i dokumentalnych jest dobre? Jak można mówić, że coś jest złe, jak tego się nie zna? Mówcie, co chcecie, ale ja nie ogarniam, choćbym chciała. Zachęcam do dyskusji;)

Tekst ukazał się także na stronie Dzieła Duchowej Adopcji Sióstr ---> TU

16 komentarzy:

  1. Też mi się wydaje, że najpierw trzeba się z czymś zapoznać, aby to ocenić. Niektóre książki są różnie postrzegane przez czytelników, dlatego też najlepiej samemu je przeczytać i wyrobić sobie o nich zdanie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że katechetka kierowała się zdaniem egzorcystów na temat "Harry Pottera". Szkoda, że nie umiała obronić swego zdania.
    Czym innym jest gdy takie niby niewinne książki czyta dorosła osoba a czym innym gdy robi to dziecko, które potem posługuje się różnymi zaklęciami. Ja nie czytałam i nie wiem czym się to może skończyć w jednostkowych przypadkach więc nie zabierałabym głosu.

    Natomiast co do innych książek, którymi zaczytują się przede wszystkim dziewczęta i młode kobiety to czytając niejednokrotnie recenzje tych książek stwierdzam, że szkoda czasu tych osób na taką literaturę, która niejednokrotnie wypatrza spojrzenie na życie i to jak kobieta może się w nim realizować. Nie pisząc już o mocno erotycznym chłamie, który musi ślad po sobie pozostawiać w tak młodych umysłach.
    Dlatego nie zgadzam się z Tobą, że np. musiałaś przeczytać tego Gray'a. Niby dlaczego musiałaś, jak w tym czasie mogłaś sięgnąć po klasykę i coś pozytywnego byś z Tego wyniosła, atak tylko straciłaś czas, gdyż sama stwierdzasz, że są nic nie warte.
    Szkoda, że klasyka wypierana jest przez to wydawane byle co w dzisiejszych czasach, które epatuje okładką i nieprawdziwa treścią na okładkach. Wielka szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie musiałam się zapoznać, żeby się ocenić? Na temat każdej skiażki są przecież skrajne opinie;)

      Usuń
    2. osobiście uważam, że Hadzia ma rację- musiała przeczytać daną książkę, aby móc wyrazić swoją opinię o niej. z resztą po to prowadzi tego bloga :) a wiem, że czyta bardzo różne książki. co innego, jeśli się w danej tematyce w ogóle nie gustuje, a co innego, kiedy się coś robi ze zwykłej ciekawości, albo też żeby zrozumieć fenomen sukcesu wydawniczego danej pozycji :)

      Usuń
    3. Przekonałyście mnie dziewczyny.

      Usuń
  3. ja na swoim czytelniczym koncie nie mam wiele, ale osławionego i "złego" "Harrego Pottera" przeczytałam. ja tam się na tym nie znam. jeśli prawdą jest to, co mówi wiele osób z różnych kręgów Kościoła i osoby, na których wzorowała swoje postacie Rowling, czy też zaklęcia, które pojawiają się w książce rzeczywiście są prawdziwe i nie koniecznie dobre, to nie należałoby tej książki czytać. a jeśli chodzi o moje prywatne zdanie na temat tej książki- wciąż nie rozumiem, jakim cudem zdobyła na świecie taką popularność? może i do czwartej, ewentualnie piątej części książkę ciekawie się czytało, ale już ostatnie dwie, a na pewno siódma były dla mnie nudne. na prawdę nie rozumiem tego fenomenu. ale może to dlatego, że Rowling nie miała skończonych wszystkich części i po wydaniu pierwszych musiała już pisać, żeby wydać kolejne i żeby fani za długo nie czekali(takie jest moje odczucie po przeczytaniu całej serii).
    Hadziu, nie pamiętam, jak siostra mówiła, że każde fantasy jest złe, ale jeśli rzeczywiście tak powiedziała(mogłam wtedy spać i nie usłyszeć), to co ona sobie myśli? fantasy to najlepszy gatunek! potrafi przenieść do naprawdę wspaniałych miejsc, można, tak jak napisałaś, poznać cudowne magiczne istoty, których nie znajdziesz na świecie. można obserwować, jak dobro wygrywa, na końcu zawsze zwycięża sprawiedliwość(czego nie można obserwować zbyt często w świecie, w którym przyszło nam żyć).
    pozwolę sobie wypowiedzieć się jeszcze na temat "Kodu Leonarda da Vinci'- o co się kurczę Kościół czepia? Brown nie zaprzecza świętości Jezusa! nawet nie neguje jego istnienia, czy czegokolwiek, co jest związane z Bogiem. może nie znam dobrze Biblii(albo coś przeoczyłam w książce), ale gdzie jest napisane, że Jezus żył w całkowitej czystości? w sensie- wszystkie sakramenty pochodzą od niego, więc czemu i nie małżeństwo? oczywiście to wszystko moje zdanie. no i dobrze, że nikt się nie czepia Matthew Reilly'ego(Hadzia, jak lubisz thrillery przygodowe, to sięgnij po serię o Jack'u West'cie)- ten autor ma o wiele ciekawsze i bardziej prawdopodobne zdanie na temat religii katolickiej.
    i zgadzam się z Asią- nikt mi nie wmówi, że czytanie fantasy to zło !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież powieści Browna są wyssane z palca :) Pomijam fakt, że dla mnie to zwyczajnie nuda, o filmie nie wspomnę, choć wytrwałam do końca... Ale twierdzić, że Brown ma coś ciekawego i mądrego do powiedzenia na temat chrześcijaństwa to absurd, przecież jemu chodziło tylko o to, żeby pomysł się sprzedał. A co do życia Jezusa to są mądrzejsze książki na ten temat, Benedykta XVI na przykład...

      Usuń
    2. @Rivulet: wiem, że wyssane z palca :) nawet "posłowie" bodajże o tym mówi. i zgadzam się, że powiewało nudą- w prawdzie najpierw obejrzałam film, dopiero później czytałam książkę. i jeśli chodzi o autora, to wolę jego powieść "Anioły i demony". ale to tak na marginesie.
      ogólnie to aż tak bardzo życie Jezusa mnie nie interesuje- wiem, że dziwnie zabrzmiało. ale wystarczy mi w chwili obecnej to, co już wiem i to, co mówi Pismo Święte(którego ostatnio też nie czytam). :)

      Usuń
    3. Przeczytałam jak do tej pory wszystkie powieści Browna, niektóre bardziej porywające, niektóre mniej - kwestia gustu. Że jest to czysta fikcja literacka - co do tego nie ma wątpliwości - tak jak wspomina Alexandra, ale od siebie dodam, że niektóre fakty i informacje nie są "wyssane z palca". Mam tu konkretnie na myśli niektóre informacje dotyczące masonerii. Sama podczas czytania się tym zainteresowałam i sprawdziłam co nieco. Kierowałam się zasadą: przeczytać aby skonfrontować z rzeczywistymi faktami.

      Książki Browna są książkami komercyjnymi, nastawionymi na zysk i ilość, niekoniecznie na jakość. Stąd mój bunt przeciwko pozycji "Kodu Leonarda da Vinci" na liście książek BBC 100, ale to już inny temat. Do czego zmierzam - wiadomo Rivulet, że w takowej pozycji nie szuka się "informacji co do życia Jezusa", to logiczne. Kto chce takowych poszukać, wie gdzie je znaleźć, naprawdę.

      Jeszcze odniosę się do pewnego zdania z poniższej wypowiedzi Rivulet, które mnie nieco rozbawiło - "Ale tego też nie zrozumie nikt, kto tego nie doświadczył." Cieszę się i szanuję to, iż Biblia jest dla Ciebie najważniejszą książką w życiu, ale jednak nie wszyscy musimy się w niej zaczytywać, co nie oznacza, iż przez to "nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć." Trochę mi tu zaleciało podziałem na "czujących się kochanymi dziećmi Boga" i tych "niepodążających ścieżką bożą", czyli "nierozumiejących" = ograniczonych. Szanujmy się wzajemnie.

      Alexandro - również wolę "Anioły i demony" ;)

      Usuń
    4. @ TALAjestem- ja akurat przeczytałam od Browna tylko "Kod.." i "Anioły..", bo jakoś szczególnie mnie ten autor nie przekonał. generalnie- dużo wokół niego szumu. czy przytaczane przez niego "newsy" są prawdziwe czy nie- sama stwierdzić nie mogę. mi w wierze nie przeszkadzają, nie kwestionują jej. jednak moim zdaniem coś musi być na rzeczy, skoro zostały zakazane. ale to już inny temat, więc się rozpisywać nie będę.
      generalnie- czytać można wiele, tylko do wszystkiego trzeba podejść z odpowiednim dystansem :)

      Usuń
  4. Po pierwsze - bardzo dobry post (świetnie napisany), poruszający jakże istotny temat.
    Po drugie - jak same dobrze się przekonałyśmy - to że szkoła katolicka to nie znaczy że szkoła prestiżowa, o wysokim poziomie edukacji, niestety. Nie obrażając tu nikogo - stan wiedzy co poniektórych katechetów pozostawia wiele do życzenia. Sprawa czytania książek innych niż religijne tudzież dokumentalne albo sprawa słuchania muzyki zespołu Happysad zakrawa o zabobon. To wiem od Ciebie.
    Z kolei sama dodam: "krem tłusty idealny na wszelkie oparzenia" (tu nawet nie trzeba mieć minimalnej wiedzy medycznej, wystarczy logiczne myślenie), co za bzdura.

    W głowie mi się przewraca jak sobie przypomnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie jakiś głos rozsądku! Dosyć mam wmawiania mi, że skoro jestem fanką Harry'ego Pottera, a fantastyka to jeden z moich ulubionych gatunków, to z pewnością jestem satanistką, a pod łóżkiem trzymam zwłoki kotów. Jestem osobą wierzącą i takie opinie zawsze wydawały mi się bardzo niesprawiedliwe,zwłaszcza jeśli ktoś książki w ogóle nie przeczytał.

    OdpowiedzUsuń
  6. O w mordę, jakaś ty mądra! głupio zabrzmiało... chodzi mi o to że się w pełni z tobą zgadzam. Mnie raz ksiądz zjechał za to, że mi się nie podobał Roman Brandstaetter, no dobra, to poezja, w sumie półka inna, ale sens ten sam. Przeczytałam (a raczej zmęczyłam) wszystkie jego tomiki jakie były w bibliotece, a księdzu znał tylko jeden tekst, akurat o tym jak to się facet rozpisywał nad Chrystusem. Mnie najbardziej boli właśnie takie zachowanie. Nie chodzi mi o hasło: Nie czytałem ale błe... Jak to się mówi debilowi nie wytłumaczy, ale o właśnie takie rozumowanie: czytasz HP=opętał cię szatan. Na szczęście Biblia nie jest już jedyną książką na świecie, nie jestem nawet przekonana czy wciąż jest tą najpopularniejszą, więc po co mierzyć inne jej miarą?! Tak jakby nie warto było sięgać po nic bez pieczątki ,,Zatwierdzone przez Kościół". Żal ściska moje serducho, kiedy widzę tak myślącą osobę, bo ona prawdopodobnie nigdy nie poczuje się tak dobrze jak ja, kiedy czytałam 1922, albo Księgę Ubogich...

    OdpowiedzUsuń
  7. No cóż, ja też czytam od zawsze i wszystko, co mi wpadnie w rękę, choć jeśli jest nudne, to czasem nie docieram do końca. Uwielbiam książki przygodowe i fantasy. Czytałam Pottera i choć uważam, że zastrzeżenia Kościoła nie są wzięte z Księżyca, to jednak nie da się ukryć, że seria dała mi dużo radości, zwłaszcza trzy pierwsze części.
    Przykro mi, że katechetka powtarzała frazesy, nie mając osobistego doświadczenia w tej kwestii.
    A jednocześnie patrzę na wypowiedzi poprzedniczek i nie mogę nie dodać, że to Biblia stała się najważniejszą książką w moim życiu. I żadne marzenia nad książką nie dały mi tyle, co krótkie zazwyczaj chwile, kiedy za pomocą Biblii mogłam poczuć, jak bardzo Bóg mnie kocha. Ale tego też nie zrozumie nikt, kto tego nie doświadczył.

    OdpowiedzUsuń
  8. Podpisuję się pod tym co napisałaś. Mnie także irytuje takie ocenianie. I sama słusznie zauważasz, że gusta są różne. Mi - podobnie jak Tobie - Kod się nie podobał. Ale moja koleżanka jest nim zachwycona. Mam sentyment do Pottera i nigdy nikt mi nie wmówi, że ta seria to dzieło szatana.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)