czwartek, 8 sierpnia 2013

3096 dni

Tytuł: 3096 dni
Autor: Natascha Kampusch
Współpraca: Heike Gronemeier i Corinna Milborn
Wydawnictwo: Sonia Draga
Ilość stron: 280
Ocena: 5/6



Nic nie jest tylko czarne albo tylko białe. I nikt nie jest tylko dobry albo tylko zły.






3096 dni to długi okres, prawda? Bo ileż można zrobić w ciągu 8,5 roku swojego życia? Można napisać maturę, skończyć studia, zostać rodzicem, zrobić karierę... z 10-latki osiągnąć pełnoletniość, przemienić się z dziecka w kobietę, przeżyć swoją pierwsze młodzieńcze zauroczenie czy pocałunek... A jak ten okres spędziła Natascha Kampusch? Niech ona sama nam o tym opowie...

3096 dni jest poruszającą książką, a której autorka opowiada o swoim dzieciństwie krótko przed porwaniem, a przede wszystkim dowiadujemy się jak ono wyglądało, a także jak wyglądało życie owej dziewczyny podczas jej 3069 dni więzienia przez Wolfganga Priklopila – niepozornego 35 – latka, który okazał się mieć spore zaburzenia psychiczne. Jest to przede wszystkim opowieść o piekle, jakie udało się przetrwać Nataschy...

Natascha Kampusch dziś
3096 dni to książka, której nie da się przeczytać, bez zastanawia się nad ludzkim okrucieństwem z jednej strony i o wielkiej sile i chęci przetrwania z drugiej... Pojawia się myśl: Człowiek człowiekowi bliźnim czy wilkiem? Wracając do samej książki, jest to historia zdecydowanie warta poznania, bez dwóch zdań. A dlaczego? Opowiada ona naprawdę poruszającą, prawdziwą historię... Słyszał w wiadomościach chyba każdy. Nawet ja, która nie ogląda namiętnie wszystkich kanałów w poszukiwaniu newsów, usłyszałam o tej sprawie, a dzięki tej książce, możemy się dowiedzieć o tym, jak to wszystko wyglądało oczami porwanej, która po kilku latach od ucieczki czuła się na tyle silna, żeby o tym opowiedzieć... Jednak nie jest w stanie przekazać wszystkiego, zawłaszcza momentów wykorzystywania seksualnego. Jeżeli więc ktoś liczy na dokładne opisy makabrycznych chwil, to niech lepiej nie sięga po tę pozycję. Momentami zastanawiałam się, czemu Natasha nie wykorzystała wcześniejszych możliwości ucieczek, które miała... Widocznie tu pojawia się zwielokrotniony syndrom sztokholmski i silne przywiązanie do oprawcy... Zresztą sama nie wiem jak zachowałabym się w takiej sytuacji. Co do języka, to nie ma co oczekiwać wysokiego poziomu, skoro książka została napisana przez amatorkę, jednak widać pomoc literacką dwóch kobiet: Heike Gronemeier i Corinny Milborn. Choć cała historia jest wstrząsająca, a książkę chciałam przeczytać już dawno, to jednak mam po niej ciut mieszane uczucia, no ale cóż... Napewno nie jest to książka dla wszystkich. Sama nie do końca, wiedziałam czego się po niej spodziewać, jednak wiem, że książka na długo zostanie w mojej pamięci.
Natascha przed porwaniem, Wolfgang Priklopil, Natascha po ucieczce

5 komentarzy:

  1. Straszne... aż boję się sięgnąć po tę książkę. Z drugiej strony wiem, że zrobię to, bo już jestem pod wrażeniem, po pooglądaniu zdjęć, które dodałaś i przeczytaniu Twojej recenzji.

    P.S Najpierw piszesz, że książka warta przeczytania bez dwóch zdań, a później, że nie wiesz, czy polecasz... Trochę zamieszania wprowadziłaś:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Chce tę książkę, ale jednak mnie przeraża. Już teraz wiem że podczas czytania towarzyszyły by mi wielkie emocje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i powiem Ci, że towarzyszyły mi duże emocje... aż trudno uwierzyć, że ona przeżyła to naprawdę

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam właśnie tą książkę w języku angielskim i muszę przyznać że też są emocje, złość, żal ale z drugiej strony uczucie że ona chyba jednak była do niego naprawdę emocjonalnie przywiązana.. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem że Natascha wytrzymała ten trudny dla niej okres i że udało jej się uciec.. Film nie dorównuje książce, wiele scen jest wyciętych, czas przyspieszony.. Zdecydowanie wolę książkę :)
    Mam nadzieję że skończę ją jak najszybciej, i też prawdopodobnie długi czas pozostanie mi w pamięci..

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)