piątek, 1 marca 2013

Drapieżcy

Tytuł: Drapieżcy
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Prima
Ilość storn: 320
Ocena: 3.5/6


Przeznaczenie, jak pan miał okazję się niedawno przekonać, nie jest niezmienne. (…) Nasz los zawsze spoczywa w naszych rękach, drogi panie. Jedynym paradoksem jest to, że nie staramy się zmienić naszego życia wtedy, kiedy jeszcze możemy.





O twórczości Mastertona czytałam już dość dawno, często gdzieś przewijało mi się jego nazwisko, do tego widziałam półki w bibliotece uginające się od jego książek, więc podczas ostatniej wizyty w owym magicznym miejscu postanowiłam wypożyczyć jakieś pozycje Mastertona. Wybór padł właśnie na Drapieżców.

Podczas akcji książki przenosimy się na wyspę Wight, gdzie poznajemy Davida Williamsa, który jest ojcem samotnie wychowującym swojego siedmioletniego syna. Na wsypie odkrywają zaniedbany sierociniec w wiktoriańskim stylu o nazwie Fortyfoot House, a wokół niego jest mnóstwo grobów dzieci, które zginęły w krótkim czasie. Wszystko wskazuje na to, że wszyscy wychowankowie owego domu dziecka umarli, jednak nigdzie nie ma żadnych grobów jakiś wychowawców, jakichkolwiek osób dorosłych. David postanawia wyremontować ów tajemniczy budynek, o którym nikt w okolicy nie chce rozmawiać. Jakie sekrety on skrywa? Co tam się stało? Dlaczego wszystkie dzieci zginęły? Okazuje się, że praca tam nie jest wymarzonym wakacyjnym zajęciem, a David odkrywa tajemnice tego miejsca zbyt późno i zostaje wplątany w cały ciąg makabrycznych wydarzeń… Jakich? Tego już zdradzać nie będę.

Po lekturze Drapieżców mam bardzo mieszane uczucia i nie wiem co o niej myśleć. Przez jakieś 2/3 książki akcja była jak dla mnie trochę rozwleczona i niezaskakująca. Dopiero później zaczyna się coś dziać i rzeczywiście ciarki po plecach mogą przelecieć. Ale to dopiero pod koniec, co wcześniej może skutecznie zniechęcić do jej czytania. Język nie powala, zwłaszcza, że stosunkowo niedawno skończyłam czytać książkę Lovecrafta pt. Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści i ciągle jestem pod wrażeniem wykorzystanych tam pomysłów i tego, jakim stylem została napisana. Masterton przy tym jest prawdziwym przeciętniakiem. Końcówka, właśnie owe tajemnicze wydarzenia z sierocińca, są naprawdę dość dobre, co jest największym plusem dla książki. Wcześniej jednak miałam wrażenie jakbym czytała jakąś obyczajówkę, a nie literaturę grozy. Czy polecam? Ostatecznie książka mnie nie zachwyciła, początek wręcz odstraszał i zniechęcał, później się rozkręciło, a ja ciągle nie wiem co niej myśleć. Generalnie jak dla mnie dość przeciętna (poza końcówką). 

6 komentarzy:

  1. Lubię tego autora i sam dam książce szansę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może uda mi się ją kiedyś przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja ulubiona powieść Mastertona. Czytałem ją 3 razy i za każdym razem zachwycała i przerażała... Wiec totalnie nie zgadzam się z powyższą recenzją. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Mastertona uwielbiam. Tej pozycji nie czytałam ale na pewno to zrobię.

    Polecam "Błyskawica" i "Ciało i Krew"

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)