poniedziałek, 13 listopada 2017

"Dziewczyny, które zabiły Chloe" Alex Marwood

Tytuł: Dziewczyny, które zabiły Chloe
Autor: Alex Marwood
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 448
Ocena: 2/6

Przecież o to właśnie w życiu chodzi. Nie o wakacje, kolacje w knajpach i pragnienie posiadania więcej rzeczy, ale o to, by napić się razem herbaty i przytulić po długim dniu. Chodzi o wybaczanie i zapominanie, ulgowe traktowanie. A także o uczciwość, prawdę i zaufanie, o stworzenie bezpiecznego, ciepłego schronienia dla tych, których się kocha.




O książce zatytułowanej Dziewczyny, które zabiły Chloe słyszałam już jakiś czas temu, kiedy blogosfera zaczęła dudnić o tym tytule... Ja zgarnęłam ją ostatnio podczas wizyty w bibliotece, która jest dość dobrze wyposażona w niedawno wydane pozycje... I od razu jak wypożyczyłam, tak zaczęłam czytać zaintrygowana tytułem oraz opisem... Jak wypadło?

Letni poranek 1986 roku. Dwie jedenastolatki spotykają się tego dnia po raz pierwszy w życiu. Wieczorem obie zostają oskarżone o morderstwo. Ponad dwadzieścia lat później, dziennikarka Kirsty Lindsay, pracuje nad reportażem na temat seryjnego mordercy, grasującego w nadmorskim kurorcie. W trakcie zbierania materiałów spotyka przypadkiem sprzątaczkę Amber Gordon.
Kirsty i Amber spotykają się po raz pierwszy od tego strasznego dnia, który odmienił na zawsze ich losy. Są gotowe zrobić wszystko, by nie odkryto ich dawnej tożsamości, nie zrujnowano im życia, by chronić swoje rodziny. Jednak przeszłość postanawia się o nie upomnieć... Kobiety będą musiały zmierzyć się z dawnym koszmarem i dokonać trudnych wyborów.
                                                                opis z okładki 

Dziewczyny, które zabiły Chloe opowiada historię, która rozkręca się naprawdę długo i moim odczuciu nigdy nie rozkręca się an dobre... Historia nastolatek, które zabiły... Generalnie w opisie tej książki jest o niej wszystko, więc nie ma frajdy z poznawania historii. Napisana tak, że ciężko ni było się w nią wciągnąć, wejść w ten świat. A liczyłam na to, że książka mnie porwie i później będę zbierać szczękę z podłogi. Niestety... Historia i jej przedstawienie w ogóle nie rzuciło mnie na kolana... Mam wrażenie, że wszystko jest niedopracowane, historia ma potencjał, ale jednak zupełnie niewykorzystany. Książka nie zachwyca, nie rzuca na kolana... A mi kojarzy się z Joylandem Kinga...


Dziewczyny, które zabiły Chloe to najzwyklejsze czytadło, które wcale nie zachwyca, a jej lektura wręcz nudzi... Nie wzbudza emocji, nie ma intrygi, brakuje napięcia... A i psychologii w thrillerze psychologicznym za mało... Ja jestem zdecydowane na nie...

4 komentarze:

  1. Dzięki za ostrzeżenie, nie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej nie myślałam,że będzie aż tak źle.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam nigdy Kinga, kiedyś zaczęłam, ale nie mogłam zdzierżyć i porzuciłam lekturę, dawno temu, jakieś 7-8 lat temu. Co do pióra Alex Marwood ja jestem zachwycona. Lubię ten gatunek, a ta powieść to bardzo dobra odskocznia. ;) Ale jeżeli czytasz Kinga, co jest dość mocnym Królem w kryminałach, wcale mnie nie dziwi, że ta lektura cię nie zadowoliła. ;)
    Dziękuję za wizytę. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)