czwartek, 31 sierpnia 2017

Stosik na koniec wakacji ;) (#6/2017)

Czas na kolejny stosik, bo znowu się nabierało ;)



Chudszy
pożyczona od kolegi z pracy

Muzeum rzeczy nieistniejących
Zaklęcie dla Cameleon
Dług wdzięczności
Ujarzmić lęk
z biblioteki

Luz. I tak nie będę idealna 
Mock. Ludzkie zoo
zakupy na Znak.pl

Wilcze Leże
Deszczowi ludzie
Deniwelacja
zakupy z Aros.pl

Czytaliście coś z tych ksiażek?


poniedziałek, 28 sierpnia 2017

"Łaskun" Katarzyna Puzyńska

Tytuł: Łaskun
Autor: Katarzyna Puzyńska
Cykl: Lipowo
Tom: szósty
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 832
Ocena: 5/6



To był pierwszy krok w stronę nowego życia. Nie zapominać. Ale! Iść do przodu. Taki był jej plan.





Sagę o Lipowie pokochałam już od pierwszego tomu, już od Motylka... To właśnie dlatego się miotam między jak najszybszym zakończeniem serii, a ciągłym delektowaniem się nim... W końcu dojrzałam do sięgnięcia po szósty tom serii o policjantach Lipowa pt. Łasun.

Łaskun to jednocześnie tytuł książki oraz nazwa zwierzęcia, które zjada ziarna kawy, a następnie niestrawione wydala je i wydobywając je zdobywa się najdroższy gatunek kawy. Jednak Lipowo wrze od nowinek – znaleziono ciało składające się z rozczłonkowanych zwłok prawnika i nieznanej kobiety. Jednak jaki związek ma owe zwierze ma z owymi morderstwami? Jak z tym związany jest aspirant Daniel Podgórski? Jak do tego przyczyni się działalność Klementyna Kopp? A jak życie uczuciowe Daniela – co z jego synem i niedoszłą żoną Weroniką? Kto jest owym łaskunem? Jaki on ma związek z owymi morderstwami? Jak to wszystko jest połączone?
Lodówka znacznie. Większa. Niż poprzednia. Łaskun patrzy. Krytycznie. Kształt nie ten, co trzeba. Nie ten. Zupełnie. Inny. Potrzeba, Inny. Za wąska. Nie zmieści się to. Co ma. Tam trafić. Nie zmieści. Się.
Łaskun to już szósta część Sagi o policjantach z małego komisariacie w Lipowie... Zaczęłam lekturę z wielką przyjemnością, ponieważ już bardzo stęskniłam się za Danielem i całą resztą lipowskiej ekipy. Pomysł niezwykle mnie zaskoczył i mi się spodobał, zwłaszcza ten z wymieszanymi rozczłonkowanymi ciałami i Danielem jako podejrzanym. Katarzyna Puzyńska poprowadziła to naprawdę w świetny sposób. Mnogość wątków, mnogość postaci i podejrzeń sprawiła, że podczas lektury, że nie miałam czasu na nudę przez całe ponad 800 stron. Intryga była, ale było przede wszystkim sporo psychologicznych wątków, co bardzo mi się podobało... Polubiłam, wręcz pokochałam, owe psychologiczne wątki w książkach Puzyńskiej. Potrafi stworzyć prawdziwy majstersztyk, jeżeli chodzi o połączenie... Język i styl utrzymany na naprawdę wysokim, adekwatnym do fabuły i akcji, poziomie. Jak zawsze intrygujący tytuł, który przez większość książki wydaje się być zagadką i zakończenie wbijające w fotel... Ja jestem usatysfakcjonowana lekturą, która sprawiła mi wiele radości, choć mogłoby być ciut więcej intrygi... Ale i tak jestem z niej bardzo zadowolona, więc zdecydowanie polecam i czym prędzej zabiorę się za kolejne książki z serii o Lipowie. 

Łaskun to pozycja, którą mogę polecić z całego serca, raczej jako kontynuację serii - ktoś, kto nie czytał wcześniejszych tomów, może nie ogarnąć tego, co się dzieje z bohaterami w ich życiu...  Jeżeli szukasz dobrego kryminału, z wątkami psychologicznymi, z intrygą i zaskakującym zakończeniem powodującym kaca książkowego – sięgnij po Sagę o Lipowie. 


niedziela, 27 sierpnia 2017

"Żyrafa, Peli oraz ja" Roald Dahl






Tytuł: Żyrafa, Peli oraz ja
Autor: Roald Dahl
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 80
Ocena: 4/6







Czasem lubię wrócić do lat dziecinnych, więc wtedy z wielką przyjemnością sięgam po książki Roalda Dahla... Ostatnio odkryłąm w bibliotece książeczkę pt. Żyrafa, Peli oraz ja i wybór padł właśnie na nią.

Weźcie żyrafę o magicznej szyi, pelikana mającego dziób o ruchomej pokrywie i bardzo energiczną małpę, a co otrzymacie? Oczywiście, najsłynniejszą na świecie firmę Bezdrabinowe Mycie Okien. A jeśli jeszcze dodać im do towarzystwa Billy ego, diuka i duchessę Hampshire oraz Kobrę, najbardziej przebiegłego i groźnego włamywacza na świecie, wtedy mamy już wszystkie podstawowe składniki, żeby przyrządzić bardzo smakowitą opowieść, którą jeszcze przyprawimy orzechami nerkowca, pstrągami, różowo-fioletowymi pąkami łachotliwca oraz uroczystym otwarciem łakociarni.
                                                                 opis wydawcy

Żyrafę, Peli oraz ja zgarnęłam kiedyś w bibliotece i pochłonęłam praktycznie natychmiastowo... Dahla pokochałam jako dzieciak w podstawówce. Dzisiaj, mając 24 lata wciąż uwielbiam sięgać po pozycje tego autora... Czytając tę niezbyt obszerną książeczkę zrobiło mi się jakoś tak ciepło i przyjemnie na sercu, znowu poczułam się jak dziecko. Bardzo spodobał mi się pomysł na przedstawienie współpracy między zwierzętami przy wykonywaniu pracy, w tym wypadku mycia okien, co może być dla dzieciaków ważną wskazówką, jak pracować w zespole. Książkę czytało mi się naprawdę przyjemnie i z pewnym uczuciem rozrzewnienia, aczkolwiek uważam, że inne książki, pokroju Matyldy czy BFO są w moim odczuciu ciekawsze, wartościowsze i bardziej wciągające. Żyrafa, Peli oraz ja to pozycja zdecydowanie dla maluchów w przedszkolu.

Podsumowując Żyrafę, Peli oraz ja jest to ciekawa pozycja, która dzieciakom może pokazać wartość współpracy, jednak Dahl w swojej twórczości ma o wiele ciekawsze pozycje. Nie zmienia to faktu, że polecam i miło spędziłam czas. 

sobota, 19 sierpnia 2017

Muzeum Farmacji w Krakowie


W lipcu spędziłam kilka dni w Krakowie w sprawie załatwiania papierologii związanej ze studiami, na które właśnie się dostałam - niestacjonarną psychologię.


Kraków przywitał mnie deszczową pogodą, ale jednak jak dla mnie to wcale mi nie przeszkadzało...




Stwierdziłam, że bez sensu łazić po raz kolejny po Sukiennicach, więc postanowiłam się wybrać do Muzeum Farmacji, które znajduje się na ulicy Floriańskiej 25. Co ciekawe, est to jedno z trzech tego typu muzeów w Europie. 





Świetnym jest to, że muzeum zajmuje całą kamienicę - od piwnic po strych, a w każdym pomieszczeniu znajduje się opis w kilku językach - polski, angielski, rosyjski, hiszpański, włoski, francuski, niemiecki...





Ze sprzętów podobnych do tych niżej korzystałam na studiach -  Technologii Żywności...





Waga, która waży kiedy się na  niej siądzie 










Widok strychu mnie    zachwycił <3






Osobiście jestem zachwycona wizytą w Muzeum Farmacji. 
Wystawa jest genialna, wejście niedrogie, a sama wystawa bogata w eksponaty, Mimo że nie ma stricte przewodnika, to w każdej sali są opisy w kilku językach, takich jak angielski, niemiecki, francuski czy włoski.  


Wizytę w owym muzeum polecam każdemu. Piękne wystawy, piękne widoki, w ogóle cudo. A Wy byliście? Co sądzicie?

czwartek, 17 sierpnia 2017

"Ania ze Złotego Brzegu" Lucy Maud Montgomery

Tytuł: Ania ze Złotego Brzegu
Autor: Lucy Maud Montgomery
Cykl: Ania Shirley
Tom: szósty
Wydawnictwo: Podsiedlik-Raniowski
Ilość stron: 344
Ocena: 4/6


Mam nadzieję, że nie uzna mnie pani za niewierzącą, gdy powiem, że czasem nie mogę pojąć, jak dobry Bóg może znieść niektórych ludzi.





Anię Shirley pokochałam jako dwudziestolatka i od tamtego czasu moja miłość do Rudowłosej trwa do dziś, szczególnie pogłębiona obejrzeniem serialu Netflixa „Ania, nie Anna”. Po tym postanowiłam przeczytać kolejny tom serii, który czekał na swoją kolej... No i przyszedł czas na Anię ze Złotego Brzegu, która chronologicznie jest szóstą częścią przygód o rudowłosej marzycielce, choć została wydana jako ostatnia. 
Ania jest przykładną żoną i matką pięciorga dzieci. Niestety, sielankowy nastrój zostaje zmącony, gdy do Złotego brzegu przyjeżdża irytująca ciotka Gilberta. Nikt nie podejrzewa, że to dopiero początek serii dramatycznych, czasem wzruszających, a niekiedy po prostu zabawnych zdarzeń. Głównymi bohaterami opowieści staja się dzieci państwa Blythe'ów, które przeżywając młodzieńcze przygody, borykają się z typowymi dla tego wieku problemami i powoli odkrywają to , co w życiu najważniejsze. Ale i rudowłosa Ania nie znika ze sceny – towarzyszymy jej, gdy zaczyna podejrzewać iż Gilbert już jej nie kocha...
                                                     opis wydawcy 

Ania ze Złotego Brzegu to ta część, dzięki której zrozumiałam, dlaczego może nie podejść dziewczętom w młodszych nastoletnich latach... Bo mało która nastolatka może zrozumieć wątpliwości  żony, która podejrzewa, że jej mąż jej nie kocha... Jak 10-12 latka ma się wczuć w rolę Ani – matki i żony? No raczej nie bardzo... Jednak teraz, kiedy czytam Anię jako dwudziestoparolatka przebywanie w jej świecie, przeżywanie jej życia sprawiło mi wiele radości. Cieszę się, że małżeństwo Blythe'ów, nie było koloryzowane, a zostało pokazane razem z problemami, troskami i urokami takich relacji.  Książka jest daleka od tego, żeby określić ją jako pozycję błahą, infantylną czy niepoważną, jednak momentami miałam wrażenie, że zbyt mało zajmująca i wciągająca... Mimo wszystko lubię klimat jaki Lucy Maud Montgomery tworzy w swoich książkach i kocham Anię całym swoim sercem... Jak dla mnie wydarzyło się w tym tomie po prostu zbyt mało...
Bezustanne zmiany! Nie można nic na to poradzić. Trzeba pogodzić się z tym, że przeszłość odchodzi, przyjmować teraźniejszość, kochać ją i uświadamiać sobie, że i ona też musi przeminąć. Wiosna, nawet najpiękniejsza, ustępuje miejsca latu, a lato - jesieni.
Czy polecam Anię ze Złotego Brzegu? Choć uważam, że to jeden z gorszych tomów serii, jak dotychczas, ale jednak polecam, żeby móc dojrzewać wraz z Anią, no i oczywiście wejść w ten świat – znowu, znowu, znowu... Zdecydowanie nie polecam czytania tego tomu jako początek przygody z serią...