środa, 28 czerwca 2017

"Siła kobiecości" Iwona Majewska-Opiełka





Tytuł: Siła kobiecości
Autor: Iwona Majewska-Opiełka
Wydawnictwo: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Ilość stron: 450
Ocena: 2/6







Siłę kobiecości zgarnęłam podczas którejś wizyty w bibliotece chcąc się nauczyć swojej własnej kobiecości, bycia kimś innym niż uczennicą - jak przez całe swoje świadome życie począwszy od przedszkola, a na przerwanych studiach skończywszy. Chciałam (i wciąż chcę) nauczyć się kobiecości, innego spojrzenia na tę sferę niż zostało mi wpojone, czegoś innego niż jest kreowane w popularnych mediach. Po drodze sięgnęłam po pozycję Kiedy kobieta ufa Bogu dzieją się cuda, która jednak mnie nie zachwyciła.  Jak mi się spodobała ta książka?

W książce "Siła kobiecości" Iwona Majewska-Opiełka porusza kwestie nurtujące kobiety od zarania dziejów. Pokazuje, że nie trzeba być radykalną feministką, by być jednocześnie silną i kobiecą. Podkreśla wartość dialogu damsko-męskiego i męsko-damskiego, przy czym nie atakuje ani nie oskarża żadnej ze stron, obiektywnie patrzy na ich argumenty. Rozkłada na czynniki pierwsze naturę kobiet i mężczyzn, ukazuje mechanizmy, które kierują nami na co dzień, a niekoniecznie działają na naszą korzyść. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu jako psycholog, doradca w zakresie rozwoju osobowości i trener liderów podaje przykłady z życia wzięte i radzi, jak zachowywać się w trudnych sytuacjach. Dotyka każdej dziedziny życia kobiety: poczynając od wspomnień z dzieciństwa, relacji z matką i innymi kobietami, przez związki partnerskie, przyjaźnie, macierzyństwo, a kończąc na chęci rozwoju, kariery zawodowej i odnoszenia sukcesów. Tłumaczy, skąd biorą się w nas nie zawsze pozytywne nastawienia i zachowania, uświadamia, że rozwiązywanie problemu należy zacząć od siebie, i pokazuje, jak to zrobić.
                                                                     opis wydawcy

Siła kobiecości jest pozycją, która zdecydowanie należy do tych już nieco obszerniejszych. A że zaintrygował mnie tytuł oraz opis, więc czym prędzej się za nią zabrałam. Muszę przyznać, że książkę czytało mi się dość przyjemnie, a co na to wpłynęło? Dość lekki styl pisarski autorki oraz to, że niesie pozytywny ładunek energii. Spodobało mi się to, że pani Majewska-Opiełka podjęła najróżniejsze aspekty kobiecego życia – macierzyństwo, kariera zawodowa czy relacje na najróżniejszych etapach etapach życia jako córki, matki czy partnerki. Podobało mi się, że autorka stara odwoływać się do przykładów z własnego życia, do swoich relacji z córkami, ale niestety wszystko jest bardzo ogólnikowe, na zasadzie – tak mam rodzinę, mam córki, ale nie będę mówić nic konkretnie. Dodatkowo muszę stwierdzić, że wiele ze stwierdzeń, które znalazłam w jej książce jest po prostu lakonicznych... Większość z nich to nawoływanie o to, żebyśmy jako kobiety były silne, ale jednak nie znalazłam tam konkretnych rad, wskazówek, jak pokonać swoje słabości, jak rzeczywiście być silną. Coś co także zauważyłam i mnie razi to spory dystans (momentami wręcz krytykę) do tak zwanych „kobiet wyzwolonych”, które nie są żoną jednego męża i spały z większą ilością mężczyzn niż ich ślubny. Może to też jest droga? 

Jedno zdanie wywołało moje oburzenie, a mianowicie to: Najlepszym sposobem na uniknięcie depresji jest profilaktyka – silna poczucie własnej wartości, umiejętne wybory, a w tym szukanie sensu w życiu. Jak stosować ową „profilaktykę”, gdy w jednym momencie wali się całe życie? Gdy np. umiera ktoś najbliższy? Gdy życie nam się rozwala na miliard kawałków niekoniecznie z naszej winy czy naszych „umiejętnych wyborów”? Znam zbyt wiele osób chorych na depresję, żeby wierzyć w to, że owa "profilaktyka" pomoże...

Siła kobiecości to książka od której oczekiwałam wiele, jednak dostałam jedynie garść mądrze brzmiących cytatów i nic więcej... Moja wiedza psychologiczna czy postrzeganie kobiecości niewiele na tym zyskały. Czy polecam tę książkę. Wyjątkowo zagubionym kobietom (zwłaszcza zahukanym, szarym myszkom, które mają za męża typowego Janusza) mogą pomóc, a tak generalnie to dla przeciętnej średnio rozgarniętej kobiety – niewiele wniesie. Ja osobiście raczej nie sięgnę po inne książki autorki...

sobota, 24 czerwca 2017

"Ptaszydło" Max Bentow

Tytuł: Ptaszydło
Autor: Max Bentow
Cykl: Nils Trojan
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Ilość stron: 336
Ocena: 3/6


Nasze obawy potrafią przejąć nad nami kontrolę i wpłynąć na nasze zachowanie. Musimy się im postawić. Tylko w ten sposób odzyskamy kontrolę.





Nigdy nie miałam styczności z twórczością Maxa Bentowa, jednak pewnego dnia podczas wizyty w bibliotece przy półce z kryminałami zaintrygowała mnie jedna książka pt Ptaszydło i jej opis na okładce. Zaintrygowała mnie tym bardziej, że jest to literatura niemiecka, która wciąż jest mi obca, a chciałam ją poznać. No i w końcu przyszedł czas, żeby to zmienić. Wszystko dzięki debiutanckiej powieści Maxa Bentowa pt. Ptaszydło.

Berliński komisarz Nils Trojan zostaje wezwany do mieszkania w dzielnicy Kreuzberg. Natrafia tam na koszmarny widok. Młodej kobiecie obcięto włosy, a przy jej ciele pozostawiono oskubanego ptaka. Trojan, będący na skraju załamania nerwowego, nie może okazać słabości. W rozwiązaniu zagadki ma mu pomóc psycholog Jana Michels, jednak zanim komisarzowi udaje się opanować sytuację, zabójca uderza ponownie. Zabija młodą dziewczynę z długimi blond włosami i pozostawia makabryczne pozdrowienie w postaci martwego ptaka, a Lene, córeczka ofiary, znika bez śladu. Po tym, jak Trojan pojawia się w telewizji w związku z morderstwami, sam staje się celem psychopaty. Jest coraz bardziej przerażony grą, jaką prowadzi z policją morderca…
                                                                           opis z okładki

Ptaszydło to pierwszy tom z Nilsem Tojanem w roli głównej, a jednocześnie debiut Maxa Bentowa (o czym nie miałam pojęcia sięgając po tę pozycję). Pomysł na książkę jest niezwykle ciekawy i zajmujący – to trzeba przyznać. Martwy ptak na miejscu zbrodni oraz intrygujący opis na okładce zapowiadają niesamowite emocje i intrygujący przebieg akcji. A co dostałam? Czytadło, po prostu czytadło. Lekki, prosty język, fabuła skonstruowana w nieskomplikowany sposób, nie mówiąc już o wygórowanym stylu. Jednak, ja osobiście nieco się zawiodłam... Nie dość że intryga na niezbyt wygórowanym poziomie to jeszcze zupełnie niedopracowany pomysł. Fakt, pomysł na zbrodnie, motyw ptaka, pomysł na to – ciekawy. Szkoda, że zupełnie wykorzystane, akcja przewidywalna, a książka zupełnie bez klimatu... W kategorii czytadeł – całkiem niezła, ale generalnie niezbyt ambitna pozycja. Zaś w kategorii debiutów – też w miarę ok, ale nie zmienia to faktu, że szału nie ma.

Czy polecam Ptaszydło Maxa Bentowa? Jako czytadło – owszem. Jeżeli szukasz porządnego, pełnokrwistego kryminału z klimatem – tego nie znajdziesz w tej książce. Ptaszydło czyta się dość szybko i przyjemnie, jednak nie jest to pozycja, która powali na kolana... Szczególnie ją polecam miłośnikom lekki, i średnio wymagających czytadeł. Szukający kryminału na wysokim poziomie – możecie sobie darować...




sobota, 17 czerwca 2017

"Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją się cuda" Sheila Walsh

Tytuł: Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją się cuda
Autor: Sheila Walsh
Wydawnictwo: Wydawnictwo św. Wojciecha
Ilość stron: 358
Ocena: 2/6




Prawdziwy dom jest oczywiście tam gdzie nasze serce.








Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją się cuda to książka , którą dostałam bardzo dawno od koleżanki - bodajże na swoje 18 czy 19 urodziny. A że ostatnio, będąc na nowej drodze, próbuję na nowo odkryć na nowo swoją kobiecość, więc właśnie teraz postanowiłam po nią sięgnąć. 

Czy zdarza ci się wątpić w zdolność Boga do tego, by pochwycił cię, kiedy upadasz?
Czy wstyd, strach i załamanie powstrzymują cię przed pełnym zaufaniem Bogu?
Czy w duchu sądzisz, że twoje marzenia są nieziszczalne?
Nie jesteś sama! 

To jest książka o zaufaniu. O tym, jak o nie walczymy i jak się go uczymy, jak ono nas przemienia. Poznając historię zmagań i triumfów Autorki, spotkasz się także, droga Czytelniczko, z dziesięcioma postaciami biblijnymi, które uległy przemianie – z Tabitą, królem Dawidem, św. Pawłem i innymi – i które uczą nas, że pomimo przytłaczających okoliczności, jedno pełne zaufania spotkanie z Chrystusem uruchamia łańcuch pięknych wydarzeń. Może ono ożywić nasze marzenia, wytyczyć życiowy cel i rozpalić nadzieję.
                                                                                     opis wydawcy

Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją się cuda to książka, którą skończyłam z bardzo mieszanymi uczuciami. Liczyłam na pozycję, która podniesie mnie na duchu, która sprawi, że za zaufanie spojrzę inaczej... Szkoda, że się zawiodłam... Zaczęłam czytać, wszystko super – świetne i mega lekkie pióro, wszystko wydawało się w porządku, czytało się naprawdę przyjemnie i szybko... Jednak przyszedł moment, w którym uświadomiłam sobie, ze tak w zasadzie jest to książka o niczym, kompletnie o niczym...Według opisu wydawcy – książka dla kobiet, która pomoże zaufać... No i razem z tytułem sugerują, że pozycja pokaże jak zaufanie Bogu może zdziałać cuda... No może i była namiastka tego, ale jednak ostatecznie bardzo się zawiodłam, bo zamiast konkretnych porad, wskazówek dostałam istną dozę wodolejstwa...  Brak dokładnej analizy kobiecych postaci z historii Kościoła... Takie pisanie o wszystkim i o niczym, a szkoda, bo książka obiecywała wiele...
Jezus nie przyszedł po to, by uwolnić cię od bólu istnienia, ale po to, by go przeżyć wraz z tobą, będąc w tobie obecnym.
Podsumowując Kiedy kobieta ufa Bogu, dzieją się cuda to pozycja która mnie zawiodła... Liczyłam na książkę, która podniosłaby mnie na duchu, która dałaby jakieś wskazówki... A zamiast tego dostałam sporo wodolejstwa, ponad trzysta stron o niczym, a szkoda, bo autorka z tym stylem i piórem mogłaby zdobyć naprawdę wiele... 

środa, 7 czerwca 2017

"Bliźnięta z lodu" S.K. Tremayne

Tytuł: Bliźnięta z lodu
Autor: S.K. Tremayne
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 336
Ocena: 5.5/6



Czasem wszystko jest zupełnie inne niż sobie wyobrażamy a czasem to, co uważaliśmy za rzeczywistość w ogóle nie istnieje.






Bliźnięta z lodu intrygowały mnie już od dawna i to z wielu powodów –  jednym z nich jest zafascynowanie psychologią, szczególnie owo tajemnicze połączenie między bliźniętami; innym zaś to, że lubię thrillery i literaturę z różnego rodzaju zagadkami. Kupiłam książkę, chwilę poczekała i w końcu się zabrałam za jej czytanie...

Głównymi bohaterami Bliźniąt z lodu jest rodzina Moorcroft – rodzice Angus i Sarah oraz ich córki bliźniaczki - Kirstie i Lydia. Problem leży w tym, że jedna z nich, imieniem Lydia, umarła nieszczęśliwie spadając z balkonu...Cała rodzina na różne sposoby próbuje się poskładać po stracie. Angus smutki popija alkoholem, zaś Sarah popada w głęboką depresję... Największy problem jest z Kristie... Dziewczynka uważa, że nie jest sobą, tylko swoją siostrą, a zamiast niej przeżyła Lydia... Czy przeprowadzka na malutką wysepkę Torran, którą Angus dostał w spadku pomoże rodzinie? Jak sobie poradzą ze swoimi problemami? Jak się pogodzą ze śmiercią jednego z członków rodziny?
(...) śmierć tych, których kochamy jest o wiele gorsza niż nasza własna i... tak, wszelka miłość jest formą samobójstwa, niszczysz samego siebie, poddajesz się, z własnej woli zabijasz coś w sobie, jeśli naprawdę kochasz.
Bliźnięta z lodu to pozycja z kategorii thrillera psychologicznego, co mnie szczególnie zaintrygowało, bo miałam już okazję zapoznać się z pozycjami z tego gatunku, a byłam ciekawa tego co zaoferuje tematyka związana z bliźniakami. No, a ostatnio coraz bardziej interesuję się psychologią... Lubię obserwować zachowania ludzi, także tych w książkach... Tutaj bohaterowie są ciekawi, szczególnie zaintrygowała mnie postać Angusa, który jest niezwykle barwny i zagadkowy. Pomysł na fabułę jest niezwykle ciekawy, a ponadto został wykorzystany wręcz w genialny, wciągający sposób. Jeszcze tematyka książki, która jest niezwykle ważna – strata bliskiej osoby, sposoby radzenia sobie z nią, zachowania bliźniaczek jednojajowych... No i wszystko napisane w dość dobry sposób, język łatwy do zrozumienia, ale nie prostacki, dobrze oddający klimat książki i wysepki Torran. Styl również odpowiedni, trzymający w napięciu, a wszystko razem tworzy spójną, wciągającą całość.
Więc może życie jest czymś w rodzaju moralnego upadku? Czysta, prawdziwie wierząca dusza dziecka z czasem ulega zepsuciu, zanieczyszczana przez całe lata…
Bliźnięta z lodu to książka, której lektura sprawiła mi wiele przyjemności (choć to trochę dziwnie brzmi przy takiej tematyce) i z ręką na sercu mogę ją polecić. A komu? Przede wszystkim każdemu, kto lubi napięcie w literaturze, a jednocześnie tym, którzy choć trochę interesują się psychologią. Myślę, że te grupy czytelników mogą być wysoce usatysfakcjonowane lekturą, a myślę, że chętnym rozpocząć przygodę z literaturą z dreszczykiem też może się spodobać. 

czwartek, 1 czerwca 2017

Potargowy stosik, czyli prezent na dzień dziecka;) (# 4/2017)


Szachownica flamandzka
Śmierć frajerom
Twardzielka
Sto imion
Polskie morderczynie
Wszystkie 5 kupione za 5 zł każda;)
na Targach Książki w Warszawie

Dom czwarty
Ostateczne rozliczenie
Siedem lat później
Ludzie w czasach Jezusa
kupione na Targach książki w Warszawie

Gone, Faza pierwsza - niepokój
Z akcji bookcrossingowej w pracy

Ogród zen
450 ściegów na drutach
z Targów książki;)

Moje wrażenia są tutaj;)
Choć może niektórych zaskoczyć;)

Co czytaliście z tych książek?