czwartek, 9 lutego 2017

"Haiti" Marcin Wroński

Tytuł: Haiti

Autor: Marcin Wroński
Cykl: Komisarz Maciejewski
Tom: szósty
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 336
Ocena: 4.5/6



Skoro pisał wiersze, musiał być psychicznie rozchwiany.






Pierwsze potkanie z Marcinem Wrońskim mam już za sobą, choć mnie nie zachwyciło, to jednak postanowiłam się z nim spotkać podczas Warszawskich Targów Książki oraz zapoznać się z innymi pozycjami autora. Okazja przydarzyła się, kiedy stanęłam przed książkami, które mam na stancji i po chwili zastanowienia się nad lekką śródsesyjną lekturę. Wtedy właśnie wybór padł na książkę autorstwa Marcina Wrońskiego zatytułowaną Haiti.

Akcja powieści toczy się w dwu planach: w 1938 roku i trzynaście lat później, w ponurych czasach stalinowskich. W lipcową przedwojenną niedzielę Zyga Maciejewski zostaje poinformowany przez swego podwładnego, że podczas II Krajowej Wystawy Koni Remontowych w stajennym boksie znaleziono ciało mężczyzny. Twarz ofiary jest zmasakrowana, jak gdyby denat został kopnięty przez konia. A klacz o imieniu Haiti istotnie ma ślady krwi na podkowie. Wokół tego zdarzenia wybucha zamieszanie, sprawą zainteresowanych jest mnóstwo wysoko postawionych osób, w tym książę Światopełk-Czetwertyński, właściciel konia. Czy ma rację stary lubelski doliniarz, doradzający komisarzowi, że śmierć NN to skutek wyrafinowanej zemsty? Po wielu latach, wiosną 1951 r., Maciejewski nie jest już policjantem. Niechlujny i zapuszczony pracuje jako dozorca i zajmuje się starą klaczą Haiti, która zostanie posłana do rzeźni. Przedwojenna przeszłość niespodziewanie powraca, odzywa się bliskim echem.
                                                                  opis z okładki

Haiti jest szóstą częścią o komisarzu Maciejewskim zwanym Zygą. Mam już za sobą pierwszą część zatytułowaną Morderstwo pod cenzurą, która mnie zupełnie nie zachwyciła. Postanowiłam jednak dać Marcinowi Wrońskiemu drugą szansą. No i muszę przyznać, że sam pomysł na książkę jest naprawdę ciekawy i nieszablonowy, mógłby być bardziej dopracowany, ale jednak spodobał mi się. Język i styl pisarski... No cóż... Nie wygórowany, niezbyt skomplikowany. W Morderstwie pod cenzurą mnie raził i irytował, ale w Haiti już jakoś mi pasuje i odpowiada. Ba! Nawet polubiłam (byłego już) komisarza Maciejewskiego. Już nie wydaje mi się być taki... prostacki. Haiti mi się spodobała, naprawdę. Jej lektura sprawiła, że się świetnie odstresowałam i spędziłam z nią miło czas. Intryga na odpowiednim poziomie, choć uważam, że mogłaby być trochę większa. Myślę, że wpływ na to miało spotkanie z Marcinem Wrońskim na Warszawskich Targach Książki oraz moja wycieczka do Lublina, o której pisałam tutaj.
Jestem wrak, kurwa zużyta, proszę pana. Poprzestaję na małym jak cholerny grecki filozof. (…) Jestem nikim, nie zauważył pan?


Czy polecam Haiti? Oczywiście. Kryminał z ciekawą fabułą, z którą można spędzić naprawdę przyjemnie czas, a i może zaskoczyć. Jak dla mnie pozycja mogłaby być bardziej dopracowana pod względem fabuły (jest ok, ale mogłaby być lepsza) oraz utrzymywania napięcia przez autora. U mnie na półce czekają jeszcze inne książki Marcina Wrońskiego i zapewne niebawem po nie sięgnę. 

Książka bierze udział w wyzwaniu Pod hasłem. 

1 komentarz:

Dziękuję za każdy komentarz :)