poniedziałek, 19 września 2016

"Znak czterech" Arthur Conan Doyle

Tytuł: Znak czterech
Autor: Arthur Conan Doyle
Wydawnictwo: REA
Ilość stron: 190
Ocena: 6/6


Chodzi mi o to, że głównym dowodem prawdziwej mądrości człowieka jest postrzeganie jego własnej małości. Rozumiesz? Wskazuje to na zdolność dokonywania porównań i możność doceniania różnych rzeczy, co samo w sobie jest dowodem szlachetności.





Nie ukrywam, że jestem po uszy zakochana w Sherlocku Holmesie jako postaci literackiej, który ma dla mnie twarz Benedicta Cumberbatcha (a jego uwielbiam jako aktora głównie za jego boski akcent). Co jakiś czas sięgam więc po kolejne przygody najsłynniejszego detektywa wszech czasów. Teraz przyszła kolej na Znak czterech.

Do Holmesa i Watsona przychodzi nowa klientka panna Mary Morstan. Co roku w rocznicę zaginięcia jej ojca dostaję przesyłkę z drogocenną perłą, aż pewnego dnia dostaje list z propozycją spotkania. Kobieta boi się i wybiera się na spotkanie z Holmesem i Watsonem. Kto wysyła perły? Kto proponuje spotkanie? Jak naprawdę zginął ojciec panny Mary Morstan? Czym jest tytułowy Znak Czterech?
Nauka detektywistyczna jest, względnie być powinna, nauką ścisłą i tak jak do każdej nauki ścisłej, powinno się do niej podchodzić chłodno i nieemocjonalnie. Ty, doktorze, chciałeś te sprawy zabarwić romantyzmem, co daje efekt taki, jak byś próbował włączyć w piąty aksjomat Euklidesa jakąś przygodę miłosną czy ucieczkę młodej dziewczyny z kochankiem.

Benedict Cumberbatch
jako Sherlock Holmes
Znak Czterech pochłonęłam dość szybko i była to moja odskocznia w trakcie kampanii wrześniowej. Inne opowieści o Sherlocku Holmesie mam już za sobą, więc wiedziałam czego mogę się spodziewać i zdecydowanie się nie zawiodłam. Bohaterowie dopracowani na najwyższym poziomie, wywołując niejednokrotnie u mnie uśmiech, jak chociażby podczas sceny zażywania przez Holmesa narkotyków czy jego krytyki watsonowego dzieła, czyli wydarzeń opisanych w Studium w szkarłacie. Podoba mi się to, że w tej książce, jak i w wymienionej przed chwilą, narratorem jest sam Watson. Bardzo dobry zabieg, który umiejscawia czytelnika w centrum wydarzeń. Świetnym jest także wyjaśnianie toku rozumowania Sherlocka, przez co można wiele się nauczyć i zrozumieć. Intryga na wysokim poziomie, genialne postaci i dialogi między nimi, no i ciekawa zagadka. Czegóż można chcieć więcej?


Z ręką na sercu polecam Znak czterech. Nie tylko miłośnikom kryminału, którzy jeszcze nie znają tej pozycji, ale także wszystkim, którzy z tym rodzajem literackim chcieliby się dopiero zapoznać. Generalnie polecam wszystkim. Co Sherlock Holmes, to Sherlock Holmes. Więcej wyjaśniać nie trzeba – klasyka sama w sobie.


1 komentarz:

Dziękuję za każdy komentarz :)