piątek, 12 sierpnia 2016

"Niewidzialne granice" Kilian Jornet Burgada

Tytuł: Niewidzialne granice
Autor: Kilian Jornet Burgada
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 235
Ocena: 3.5/6




Waga, którą czemuś przypisujemy, jest definiowana przez ustępstwa, na jakie jesteśmy gotowi pójść, żeby to osiągnąć.





Mieszkam zdecydowanie bliżej gór nich niż morza, więc automatycznie to właśnie te rejony odwiedzam częściej i darzę jakąś większą sympatią.. Sportowiec ze mnie marny, a typowy alpinista to tym bardziej, jednak opis na okładce książki Kilianaa Jorneta Burgda bardzo mnie zaintrygował i z wielką chęcią sięgnęłam po Niewidzialne granice.
Druga książka wybitnego biegacza długodystansowego, skialpinisty i kolarza górskiego Kiliana Jorneta. W 2012 roku Jornet i jego wieloletni górski kompan Stephane Brosse przeprawiali się przez Masyw Mont Blanc. Przejście zakończyło się tragicznie. Śmierć Brosse’a odcisnęła piętno na życiu Kiliana: bezradny i dręczony wyrzutami sumienia postanowił poszukać ukojenia w tym, co kocha najbardziej – w górach. Porzucił wszystko i wszystkich, by w najodleglejszych szczytach Nepalu odnaleźć spokój. 
                                                                                                              opis z okładki

Niewidzialne granice to na poły oparta na faktach opowieść, na poły wymyślona historia... Zabierając się za nią oczekiwałam wyznań alpinisty, jego przemyśleń, a dostałam bardziej poetycką książkę o podróży życia i pogodzeniu się ze stratą przyjaciela. Jest to książka trochę w klimacie Trzech mądrych małp Łukasza Grassa czy pozycji Murakamiego pt. O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Jest w niej dużo życiowych refleksji, o wiele więcej opisów emocji, aniżeli samych podróży. Napisana w sposób dość prostu, w taki jakby mówiony sposób, jakby to była opowieść snuta przy ognisku. Bardzo fajną rzeczą w tej pozycji są zdjęcia z wypraw zamieszczone mniej więcej w połowie książki – naprawdę super! Generalnie trudno mi napisać coś o Niewidzialnych granicach... Skończyłam ją z mieszanymi odczuciami, nie wiedząc co o niej sądzić... Podobało mi się kilka myśli, kilka obserwacji autora... Jednak nie wiem na ile sama książka zapadnie mi w pamięć... 
To jest Życie, to uczucie, ta niekontrolowana irracjonalność, która mówi mi, żebym wspinał się tam, wysoko, abym mógł być szczęśliwy, żebym zostawił za sobą bezpieczeństwo, by być tym, kim jestem, bym pewnego dnia mógł powiedzieć moim dzieciom, że żyłem, ponieważ marzyłem o szaleństwach i za nimi podążałem.
Czy polecam Niewidzialne granice? Dla tych kilku refleksji warto sięgnąć, ale uważam, że nie jet to jakieś arcydzieło powalające na kolana... Może kiedyś sięgnę po pierwszą książkę autora pt. Biec albo umrzeć, ale nie wiem kiedy i na ile będzie mi do niej śpieszno...
Na wysokości znikają maski i wtedy widać prawdziwą osobę. Nie ma możliwości, aby być kimś innym niż tym człowiekiem, którego nosimy w środku i którego w wielu przypadkach nawet nie znamy. Na ośmiu tysiącach metrów wszystko znika, a zostają tylko mięśnie i doświadczenie
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non


4 komentarze:

  1. Szkoda czasu na takie nijakie książki. A tak a propos – sam mieszkam bliżej gór i to je darzę bardziej sympatią. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W wolnej chwili pewnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie historie oparte na faktach. Ale nie wiem, czy akurat na tę książkę się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem chyba zachęcona do tej książki (czas pozwala mi niestety tylko na książki, którym recenzje dają najwyższe oceny, co ma swoje plusy i minusy), ale przyznam, że cytat otwierający wpis jest niezwykle trafny i bardzo mi przypadł do gustu. Czekam na kolejne recenzje :) Pozdrowienia też z Wrocławia ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)