sobota, 30 kwietnia 2016

"Wampir z MO" Andrzej Pilipiuk

Tytuł: Wampir z MO
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 480
Ocena: 2.5/6



Sami widzicie, mózg wam zgnił, a gadacie z sensem, to znaczy, że dusza nie istnieje! Zombiaki są z grubsza jak ludzie.






Twórczość Andrzeja Pilipiuka poznałam już kilka lat temu, zapałałam od razu do niego sympatią i tak zostało do dziś. Właśnie dlatego podczas ostatniej wizyty w bibliotece zgarnęłam z półki książkę pt. Wampir z MO.

W książce tej poznajemy kolejne losy bohaterów z książki Wampir z M-3 mieszkających na warszawszkiej Pradze – wampirów Michała, Igora oraz Kasi. Tym razem są to opowiadania, powiązane ze sobą dość luźno, a serwujące sporą dawkę najróżniejszych postaci. Jakie losy im się przytrafią? Jaka ich rola będzie w Milicji Obywatelskiej? Co znajdziemy w poszczególnych opowiadaniach?
Major zdjął czapkę i teraz dopiero student spostrzegł na jego głowie imponujące rogi. - Zawarliście pakt z diabłem, to nie powinniście się niczemu dziwić. Piekło zawsze płaci fałszywym pieniądzem. 
Wampir z MO to kolejna pozycja Wielkiego Grafomana w moim czytelniczym życiu. Zabrałam się za nią bez większych oczekiwań, bo tak generalnie za wampirami nie przepadam. Zawsze stroniłam od Zmierzchu czy Pamiętników wampirów i tym podobnych. Kiedyś dałam szansę Wampirowi z M-3, teraz przyszła kolej na następne losy bohaterów – Wampira z MO. Czytało mi się ją naprawdę szybko, zresztą jak większość książek Pilipika, a wszystko za sprawą bardzo lekkiego pióra autora. Bohaterów w książce było dość sporo, a nie są oni zbyt dopracowani. Pomysły na opowiadania też nie do końca doszlifowane... Klimat PRL-u, MO, także niezbyt dopracowany, a do tego zombie i wampiry, za którymi nie przepadam... Wszystko po podsumowaniu daje średni efekt....

Wampir z MO w moim odczuciu wypadł średnio, wręcz dość marnie. Niedoszlifowana, niedopracowana... Taka czasami dość mdła... Czytało się szybko, ale nie jest to nic więcej niż tylko lekkie, niezobowiązujące i niezbyt ambitne czytadło.

piątek, 29 kwietnia 2016

"Grunt pod nogami" Jan Kaczkowski

Tytuł: Grunt pod nogami
Autor: Jan Kaczkowski
Wydawnictwo: WAM
Ilość stron: 232
Ocena: poza skalą



Nie po to dostaliśmy wolność, żeby nam zaszkodziła. Nie bójmy się z niej korzystać, ale róbmy to odpowiedzialnie.






O księdzu Janie Kaczkowskim usłyszałam już jakiś czas temu, później zabrałam się za jego książkę zatytułowaną Życie na pełnej petardzie. Od tamtego czasu wyjątkowo polubiłam księdza Jana – jego podejście do życia, choroby... Ostatnio wstrząsnęła mną (i zapewne nie tylko mną) informacja o jego śmierci, choć z racji glejaka była ona do przewidzenia. I w tym samym czasie zaczęłam czytać jego kolejną, najnowszą pozycję pt. Grunt pod nogami.
Wiecie, nowotwór pomógł mi uporządkować swoje życie - wyzwolił mnie z lęku, z kompleksów. Już nikt mi nic nie może zrobić. Jestem zupełnie wolnym człowiekiem. Nie życząc wam żadnego nieszczęścia, namawiam was do tego, żebyście nie tkwili w sytuacjach, które was mocno męczą. 
Grunt pod nogami to zbiór kilkunastu kazań księdza Jana Kaczkowskiego, które wygłaszał w różnych miastach, parafiach, kościołach... Poza kazaniami znajdziemy w niej także przykładową drogę krzyżową oraz propozycję rekolekcji, które możemy przeżyć w swoich czterech ścianach. Kazania te autor książki wygłaszał prosząc o pomoc i wsparcie dla puckiego hospicjum, jednak nie są one o nim. Znajdziemy w nich dużo o relacji z Bogiem, o postrzeganiu świata oraz Boga oczami chorego księdza. Dużo przeczytamy o relacjach międzyludzkich, o relacjach człowiek – Bóg, o pogodzeniu się z chorobą... Jak wygląda kontakt księdza Jana z innymi ludźmi, a przede wszystkim z Bogiem? Co chce przekazać najróżniejszym ludziom w tych swoich kazaniach i rekolekcjach? 
Bóg nie jest paskudnym dziadem siedzącym na chmurze, który nas nie lubi, więc rozdaje cierpienia i rozmaite przeciwności. On nas kocha w chwili naszego powodzenia, ale szczególnie blisko jest w momencie nieszczęścia. Nie opuszcza swoich dzieci. Fakt – czasem trudno zrozumieć tę bliskość.
Grunt pod nogami kupiłam razem z jeszcze jedną książką księdza Kaczkowskiego pt. Szału nie ma jest rak, ale wybór jako na pierwszą trafił właśnie na tę pozycję. Zaczęłam ją czytać mając już świadomość kim jest ksiądz Kaczkowski i jak pisze oraz się wyraża, miałam już względem niej pewne oczekiwania, które zostały w pełni zaspokojone. Kazania są najróżniejszej długości, podejmujące różne tematy, które są pełne życiowych przykładów – z życia swojego, swoich znajomych, a także postaci biblijnych. Ksiądz Kaczkowski zawsze wyrażał wszystko wprost, nigdy nie bał się kontrowersyjnych tematów, a jednocześnie podchodzi do nich z ogromną dozą delikatności. Autor wyraża się w sposób jasny, nieskomplikowany... Nie ma tutaj żadnego wodolejstwa i niepotrzebnych słów. Wszystko jest wręcz idealnie wyważone. Do tego ogromna dawka poczucia humoru, pokory względem choroby, wierność sobie oraz powołaniu. Prawdziwe Credo księdza Jana Kaczkowskiego.
Walczcie o siebie, nie dajcie się wdeptać kryzysom beznadziejności, chwilowej ciemności, walczcie o czyste sumienia o nigdy nie myślcie, że Bóg jest przeciwko wam. 
Podsumowując już książkę Grunt pod nogami – jest to pozycja naprawdę ciekawa i wartościowa, którą z całego serca polecam każdemu, także niewierzącym. Przekazuje ona uniwersalne wartości, podnosi na duchu, a szczególnie porusza wielka wiarygodność autora w jego kazaniach. Naprawdę ją polecam!!! Nie oceniam jej z racji tego, że każdy odbierze ją inaczej, a poza tym trudno ceniać czyjeś kazania czy rozważania drogi krzyżowej – tak, więc zostawiam z oceną poza skalą...

środa, 27 kwietnia 2016

Książków jak mrówków, czyli czas na kolejny stosik (# 5/2016)

Ostatnio powymieniłam się trochę książkami, trochę kupiłam;)
Tak więc czas na kolejny stosik, choć całkiem niedawno był już poprzedni;)


Świetlista dolina
Takie jest życie, Lili
Śnieg w Wenecji
kupione w księgarence z książkami po 1-3 zł;)
każda z nich po złotówce;)

Kilka sekud od śmierci
Dług wdzięczności
Wampir z MO
Ćpunka
Długa wojna
 z wrocławskiej biblioteki miejskiej



Pech
Karty na stół
Nemezis
Noc i ciemność
Morderstwo w Mezopotamii
Molekuły emocji
Morfina 
Zaginiony 
Z wymianek na fb;)



Mistyfikacja Bourna'a
Wielkie zasługi
Złota mucha
Bracia lwie serce
Pollyanna
 Z wymianek w Kluczborku w ramach Światowego dnia książki 

Znak czterech
Głos
Grobowa cisza
Z zamkniętymi oczami
Szturmo
Złowroga pętla 
Rowerzysta
Jedyna prawda
zakupy w internetownym sklepie Dedalusa
za wszystko zapłaciłam z przesyłką łącznie ok. 50 zł;)

Dzieci Gniewu
egzemplarz recenzencki


Czytaliście któreś z nich?
Co polecacie?
Co zgarnęlibyście do własnej biblioteczki?

niedziela, 24 kwietnia 2016

"Pamiętnik samobójczyni" Magdalena Grochowalska

Tytuł: Pamiętnik samobójczyni
Autor: Magdalena Grochowalska
Wydawnictwo: Maternus Media
Ilość stron: 143
Ocena: 4/6



Rzeczywiście, nie tylko ja przechodziłam tragedię. A jaki krzyż muszą nieść ci, których mijam na ulicy? Wyglądają normalnie, ale kto wie, co kryją w sercu?






Zawsze lubiłam książki pisane w formie pamiętnika/dziennika, a dodatkowo ostatnio interesuje mnie tematyka depresji, samobójstw itp... Zwłaszcza jeżeli chodzi o psychikę, myślenie takiej osoby. Właśnie dlatego bardzo zainteresowała mnie książka Magdaleny Grochowskiej pt. Pamiętnik samobójczyni.

Magda – główna bohaterka książki – budzi się w szpitalu po próbie samobójczej. Próbowała się zabić łykając tabletki i popijając je alkoholem. Później zaczyna terapię – najpierw w szpitalu psychiatrycznym, później już poza nim w formie terapii grupowej. Poznaje najróżniejszych ludzi z najróżniejszymi problemami. Dlaczego Magda chciała się zabić? Co jest tego powodem? Jak poradzi sobie z terapią? Wyjdzie ze swoich problemów i dołków?

Pamiętnik samobójczyni jest cieniutką książeczką, ale dość mocno naładowana emocjami. Zaczyna się dość pesymistycznie, bo raczej trudno inaczej określić próbę samobójczą bohaterki. Jednak z czasem pojawia się więcej nadziei i optymizmu, pokazuje drogę wychodzenia z depresji, co może dać porządnego kopa osobom, które mają dołka. Przy poszczególnych nie ma konkretnych dat, tylko odliczane są dni od dokonania próby samobójczej. Język jakim autorka pisała jest dość adekwatny do odczuć bohaterki, choć czasami wydawał mi się zbyt formalny jak na dziennik i jak na odczucia osoby z depresją. Książka jest tak średnio życiowa. Świetnym przykładem jest to, że po próbie samobójczej teoretycznie taka osoba powinna wylądować w szpitalu psychiatrycznym na obserwacji lub/i terapii (jak w książce), jednak w rzeczywistości zdarza się tak naprawdę rzadko.
Lęk. Ten cholerny lęk. Pojawia się zawsze, gdy jest pochmurno albo zaczyna zmierzchać. Niczym go nie mogę zagłuszyć. Jest silny, dokuczliwy. Próbuję sobie tłumaczyć, że nie mam się czego bać, bo nic gorszego nie może mi się przydarzyć. Wszystko już za mną. Lecz ten lęk jest jak ból głowy czy żołądka. Ja swoje, organizm swoje.
Podsumowując już Pamiętnik samobójczyni – jest to dość dobra książka. Przełamuje stereotyp osoby chorującej na depresję, przybliża możliwe terapie, odczucia i emocje towarzyszące temu wszystkiemu. Czy ją polecam? Zdecydowanie, aczkolwiek trzeba mieć świadomość, że na pewne rzeczy trzeba przymrużyć oko (obserwacja w szpitalu czy ciut zbyt formalny język). Jednak zdecydowanie warto przeczytać i skonfrontować ze swoimi wyobrażeniami dotyczącymi samobójcami (także niedoszłymi) oraz chorymi na depresję.

piątek, 22 kwietnia 2016

"Niemiecki bękart" Camilla Läckberg

Tytuł: Niemiecki bękart
Autor: Camilla Läckberg
Cykl: Saga o Fjällbace
Tom: piąty
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 568
Ocena: 4.5/6


Gniew to nic złego. Chodzi tylko o to, żeby samemu decydować, kiedy mu dać upust. Wściekłość jest jak dobrze wycelowana strzała, a nie jak topór, którym się wywija nad głową. 




Książki Camilli Läckberg są już ogólnie znane na całym świecie, a jej Saga o Fjällbace podbiła już serca wielu czytelników. Podbiła także i moje, aż w końcu się zabrałam za jej piąty tom pt. Niemiecki bękart.

Ericka Falck wśród rzeczy swojej matki znalazła stary, niemiecki medal z czasów II Wojny Światowej i zachodzi w głowę co on tam robił. Jednocześnie we Fjällbace zostaje zamordowany mężczyzna, który bardzo interesuje się tematyką II WŚ, a w szczególności nazizmu. Co oznacza ten medal? Jaki związek ma to z owym martwym mężczyzną? Czy jej mąż – Patrick – połączy obydwie sprawy? Kim jest tytułowy niemiecki bękart?
Zdał sobie sprawę, że nie da się niczego odpokutować, że los prędzej czy później ich dopadnie. Nie da się przed nim schować ani uciec. Naiwnie wierzyli, że wystarczy żyć godnie, być dobrymi ludźmi, kochać swoje dzieci i wychować je na ludzi, którzy potrafią przekazać miłość dalej. W końcu wmówili sobie, że stworzone przez nich dobro przeważyło nad złem, które wyrządzili. 
Niemiecki bękart jest piątym tomem sagi, w której poznajemy losy Fjällbacki, a także Ericki i Patricka. Jest to opasły kryminał/thriller z bardzo dużą dozą powieści obyczajowej. Duży plus za pomysł na fabułę nawiązującą do tematyki II Wojny Światowej, która bardzo mnie ciekawi, choć raczej jestem umysłem ścisłym. No i poszukiwanie historii rodzinnej Ericki – bardzo ciekawie. Jednak trochę szkoda, ponieważ gdzieś w połowie książki zaczęłam domyślać się zakończenia, rozwiązania sprawy, a moje domysły w dużej mierze okazały się słuszne. Intrygi w tej książce jest dość niewiele, a akcja toczy się umiarkowanie, dużo bardziej czuje się w niej atmosferę powieści obyczajowej, aniżeli kryminału czy thrillera. Camilla Läckberg pisze bardzo przyjemnie, ma bardzo lekkie pióro, a czytanie jej książek to dla mnie bardzo duża przyjemność. Moim zdaniem w tej pozycji mogłoby być więcej kryminału i intrygi, a ciut mniej obyczajówki, ale nie zmienia to faktu, że i tak jest to dość dobra książka.

Niemieckiego bękarta czytało mi się bardzo przyjemnie, spędziłam z nią czas dość miło czas podczas podróży pociągiem. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to raczej lekkie czytadło, aniżeli jakiś ambitny kryminał. Polecam tę książkę jako właśnie taką lekką książkę na odreagowanie.

środa, 20 kwietnia 2016

"Moje córki krowy" Kinga Dębska

Tytuł: Moje córki krowy
Autor: Kinga Dębska
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 304
Ocena: 5.5/6


To ciekawe: lodówki zazwyczaj odzwierciedlają to, co dzieje się w naszym życiu - jak jesteśmy szczęśliwi, jak jest dobrobyt, są pełne produktów, bogate, a jak jest źle, świecą pustkami i psuje się w nich tylko jakaś stara cytryna.





Pamiętam jak całkiem niedawno wybrałam się z rodzicami do kina na film pt. Moje córki krowy, który bardzo mi się spodobał wywołując naprzemiennie salwy śmiechu oraz łzy wzruszenia w oczach. Dopiero po obejrzeniu filmu dowiedziałam się, że powstał on na podstawie książki Kingi Dębskiej pod tym samym tytułem.

Moje córki krowy jest opowieścią o dwóch, dorosłych już siostrach – Marcie i Kasi. Pierwsza jest aktorką samotnie wychowującą córkę, a druga nadużywającą alkohol nauczycielką z bezrobotnym mężem oraz nastoletnim synem. Ich rodzice już dawno skończyli po 70 lat i obydwoje są ciężko chorzy, a siostry nie mają ze sobą najlepszych kontaktów. Każda opisuje wydarzenia ze swojej własnej perspektywy, dzieląc się swoimi przemyśleniami, obserwacjami... Jak ułożą się ich relacje? Jak poradzą sobie z opieką nad chorymi rodzicami? Śmierć matki połączy czy podzieli rodzinę? 

Trzeba zrozumieć, że śmierć nie jest naszym wrogiem; ona jest częścią nas. Rodzimy się i umieramy. Gromadzimy dobra, a potem one tracą sens. Dlatego trzeba łapać chwile, bo tylko one zostają. Życie jest chwilką. Liczy się tylko chwilka, którą pamiętamy. Reszta nie ma znaczenia. 

Moje córki krowy to książka, którą bardzo chciałam przeczytać i zabrałam się za nią zaraz po tym jak dostałam ją od przyjaciółki na urodziny. Pozycja wciągnęła mnie od samego początku i (zresztą tak jak przy filmie) towarzyszyło mi bardzo dużo emocji – od wzruszenia po sporo uśmiechu, radości czy dowcipu. Bardzo dobrze i jednocześnie ciekawie w tej pozycji są przedstawione relacje w rodzinie – pomiędzy rodzeństwem, pomiędzy rodzicami i dziećmi, a także zachowania wobec śmierci najbliższych i radzenia sobie z żałobą. Napisana jest bardzo językiem adekwatnym do sytuacji – niezbyt patetycznym, ale też niezbyt prostackim. Zdarzyły się wulgaryzmy, ale w odpowiednich sytuacjach, bez ich nadużywania. Bardzo spodobała mi się kreacja postaci – szczególnie bliska stała mi się Marta – aktorka, polubiłam także ojca, jednak Kasia mnie nieco drażniła. To, że postaci wywołują tyle emocji to dobry znak. Pomysł na fabułę jest ciekawy, wykorzystany na odpowiednim poziomie. Nie jest to jednak książka, której akcja toczy się w zawrotnym tempie. Zdecydowanie bardziej zmusza do refleksji, ale z drugiej strony nie jest ona napompowana jakimiś pustymi frazesami czy pseudofilozoficznymi spostrzeżeniami.

Już tak na zakończenie – Moje córki krowy to bardzo dobra książka, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jest to literacki debiut Kingi Dębskiej. W tej pozycji można znaleźć także trochę refleksji, trochę humoru, ciekawe postaci, a przede wszystkim jest to książka mądra i bardzo, bardzo życiowa i prawdziwa.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

"Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym" Regina Brett

Tytuł: Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym
Autor: Regina Brett
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 355
Ocena: 5.5/6



Nauczyła mnie, że żadna prośba nie jest zbyt śmiała. Żadna potrzeba nie jest zbyt wielka. Że nadzieja na cud nigdy nie jest absurdalna. A życie nigdy nie jest zbyt krótkie, by nie mieć znaczenia.




Książki Reginy Brett poznałam już jakiś czas temu dostając od koleżanki jej pozycję Bóg nigdy nie mruga. Od tamtego czasu bardzo mi się spodobały, więc postanowiłam kupić pozostałe. Tak właśnie na mojej półce pojawiła się pozycja Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym.
Ignoruj otaczające cię głosy. Różni ludzie będą potrząsać szklaną kulą ze sztucznym śniegiem, w której mieści się twój świat. Wystarcza krytyczna uwaga, złośliwa plotka, zatrzaśnięte drzwi, a wokół ciebie zaczynają wirować białe płatki. Zachowaj spokój, wycisz się. Pozwól im wirować. W końcu opadną i odkryjesz, że skarb w twojej kuli pozostał nienaruszony.
Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym to zbiór 50 kilkustronicowych felietonów, które mają na celu zmotywować, dodać otuchy, podnieść na duchu. Nie są one zbyt długie, przywołują przykłady z życia autorki oraz znanych jej osób, które spotkała na swojej drodze, a wszystkie utrzymane w motywującym, luźnym stylu. A o czym mówią poszczególne felietony? Co chce przekazać Regina Brett swoim czytelnikom?
Szczęście to wybór. Czasami wybieram coś innego. Użalam się nad sobą, pogrążam w lęku, złości albo smutku. Kiedy się na tym przyłapię, robię chwilę przerwy i zadaję sobie pytanie: czy chcesz być szczęśliwa? Niekiedy zaskakuję sama siebie, bo odpowiedź brzmi: nie. Ale kiedy wypowiadam słowo "nie", mam świadomość, że decyduję się być nieszczęśliwa. 
Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym jest już trzecią książką Reginy Brett, jaką miałam okazję przeczytać i już kolejna , która mnie oczarowała. Zaczęłam ją czytać w dość ciężkim dla mnie okresie, kiedy potrzebowałam książki, która byłaby miodem na moje serce i skołatane nerwy, krótko później dostałam od koleżanki skserowaną jeden z felietonów tej pozycji – takie zrządzenie losu. Podobało mi się, bardzo mnie podniosła na duchu. Język autorki Jest wciąż lekki, przyjemny w odbiorze, a styl naprawdę motywujący, a przykłady z życia są kolejnym plusem. 
Jeśli chcesz przynieść światu wielką zmianę, wykonuj swoje drobne zadania z większą miłością, większą uwagą, większą pasją. Po prostu pokochaj swoją pracę, swoją rodzinę, swoją okolicę, zadanie, które ci powierzono.
Podsumowując Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym to bardzo wartościowa książka, godna przeczytania, chociażby w celu zastanowienia się nad własnymi dokonaniami, osiągnięciami, aczkolwiek nie ukrywam, że Bóg nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu dała mi o wiele większego kopa. Jeżeli dręczy Cię zły humor, dopada chandra brak wiary w to, czy Twoje osiągnięcia mają jakiś sens – Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym jest książką właśnie dla Ciebie.

niedziela, 17 kwietnia 2016

"Twoja niezwykła podróż. 100 najpiękniejszych miejsc na świecie. Książka do kolorowania dla każdego" praca zbiorowa


 

Tytuł: Twoja niezwykła podróż. 100 najpiękniejszych miejsc na świecie. Książka do kolorowania dla każdego
Autor: praca zbiorowa
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 128
Ocena:








Szał na kolorowanki opanował świat. Skradły również moje serce. Jednocześnie bardzo się ucieszyłam na kolorowankami ze 100 najpiękniejszymi miejscami na świecie wydanymi przez Sine Qua Non. 

 


W kolorowance Twoja niezwykła podróż znajdziemy sto różnych rysunków przedstawiających miejsca z całego świata wybranych przez ekspertów Lonely Planet – znanych z najlepszych przewodników na świecie. Poznamy ciekawe ujęcia Wielkiego Kanionu, Wieży Eiffla, Tadż Mahal czy Wielką Rafy Koralowej





 
Twoja niezwykła podróż. 100 najpiękniejszych miejsc na świecie jest ciekawą pozycją. Zawiera sto różnych kolorowanek, wydanych na dość dobrym, odpowiednio grubym papierze. Ujęcia są naprawdę cudowne!!! Chociażby to ujęcie Wieży Eiffla – cud, miód orzeszki. Bardzo fajny sposób na odstresowanie, odreagowanie... Zresztą jak chyba wszystkie kolorowanki;) Uwielbiam radzenie sobie ze stresem właśnie w artystyczny sposób. A wśród kolorowanek są mniej i bardziej dokładnie, więc nadadzą się jednocześnie dla dorosłych, jak i dla dzieci. Ciekawa kreska, spora różnorodność - super! Bardzo dobrym pomysłem jest także spis wszystkich kolorowanek z tyłu książki. Jedynym minusem dla mnie jest to, że książka jest klejona, przez co 2-stronicowe kolorowanki trudno wykończyć na złączeniu stron.


Podsumowując Twoja niezwykła podróż. 100 najpiękniejszych miejsc na świecie to świetny sposób na podróż po całym świecie. W końcu mogłam zobaczyć Koloseum czy udać się w kolorowankową podróż po Skandynawii.


Za kolorowankę dziękuję Wydawnictwu SQN
http://www.wsqn.pl/
 Kolorowankę można kupić TUTAJ

piątek, 15 kwietnia 2016

Stosik pourodzinowy;) (# 4/2016)

Znowu nazbierało się książek, zwłaszcza, że niedawno miałam urodziny;)
No i  przyszedł czas, żeby je zaprezentować;)



Jack Frusciante opuszcza grupę
Wyspa
Niepokorna córka
Sprawa nerwowej żałobniczki
Hotel Paradise
Za wszystkie te książki zapłaciłam razem... 7 zł;)
Odkryłam jedną księgarnię, gdzie książki były po 1 zł oraz po 3 zł;)

Dziedzictwo
Zauroczenie 
Lament
Z wymiany na fb;)

Moje córki krowy
Krąg
Elementarz stylu
prezenty urodzinowe


Agencja złamanych serc
Od Ameryki do Afryki
z wymiany na fb

W mroku depresji
Depresja i ciało
Rewizja
Grunt pod nogami
Szału nie ma, jest rak
Pamiętnik samobójczyni
Moje pierwsze zakupy na Aros.pl;) 

Czytaliście coś z tych książek?
Od których polecacie zacząć?


Przy okazji przypominam o mojej wymiance;)

http://bojalubiekaweiksiazki.blogspot.com/p/blog-page_20.html




wtorek, 12 kwietnia 2016

"Dziewczyna z pociągu" Paula Hawkins

Tytuł: Dziewczyna z pociągu
Autor: Paula Hawkins
Wydawnictwo: Świat Książki
Czyta: Karolina Gruszka
Długość: 9 godz. 45 min.
Ocena: 3.5/6


Wiem tylko, że jednego dnia czuję się dobrze, życie jest słodkie i niczego więcej mi nie potrzeba, a następnego rwę się do ucieczki, nie mogę znaleźć dla siebie miejsca i znowu się pogrążam.





O Dziewczynie z pociągu zrobiło się głośno zaraz po premierze w październiku ubiegłego roku i już wtedy mnie zaczęła intrygować, dlatego właśnie zaczęłam się na nią czaić. W końcu ją zdobyłam i zabrałam się za jej lekturę.

Główną bohaterką Dziewczyny z pociągu jest Rachel, która codziennie dojeżdża do Londynu tym samym pociągiem o tej samej godzinie obserwując ludzi mieszkających na jego trasie – młodemu małżeństwu, swojemu dawnemu domowi... Wydaje się jej, że zna tych ludzi, nawet nadała im imiona. Okazuje się, że pewnego dnia jedna z kobiet, którą Rachel obserwowała, zaginęła bez śladu. A wszystko jest opisane z perspektywy trzech różnych kobiet. Jaki ma to związek z życiem Rachel? Co stanie się z zaginioną kobietą?
Nie jestem już taka jak kiedyś. Przestałam być powabna, jestem na swój sposób odstręczająca (...) Jest tak, jakby ludzie widzieli wszystkie moje urazy, jakby dostrzegali je w moich oczach, w tym jak się noszę, jak się poruszam.
Dziewczyna z pociągu to thriller psychologiczny, który zyskał bardzo duży rozgłos. Jednak czy jest go wart? Osobiście skończyłam ją z mieszanymi uczuciami. Jak na thriller – fabuła jest przemyślana od początku do końca, ale jednocześnie akcja nie jest zbyt wartka, a zakończenia można było się już domyślić w mniej więcej 3/4 książki (tak jak było w moim przypadku). Jednak z drugiej strony bardzo ciekawe było przedstawienie oraz wejście w psychikę kobiety uzależnionej od alkoholu. Postacie wykreowane przez autorkę są niezbyt sztampowe, aczkolwiek mogły by być ciut bardziej dopracowane. Główna bohaterka – Rachel – momentami mnie irytowała, jednak z drugiej strony interesowała mnie sprawa jej uzależnienia od alkoholu.
Moje dobre anioły znowu przegrały, pokonane przez alkohol, przez kobietę, którą jestem gdy piję. Pijana Rachel nie dostrzega konsekwencji, jest albo przesadnie wylewna i pełna optymizmu, albo płonie z nienawiści. Nie ma przeszłości ani przyszłości. Istnieje tylko tu i teraz.
Generalnie Dziewczyna z pociągu to książka dość ciekawa, aczkolwiek czegoś jej brakuje. Najbardziej ciekawy był wątek psychologiczny. Przeczytać można, będzie dość ciekawa, aczkolwiek jak na thriller mogłaby być lepsza – znam thrillery, które o wiele bardziej trzymają w napięciu.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

"Zbuntowani" C.J. Daugherty

Tytuł: Zbuntowani
Autor: C.J. Daugherty
Cykl: Wybrani
Tom: czwarty
Wydawnictwo: Otwarte
Ocena: 3/6


Jednak czasami nawet drzazga wystarczy, by powstrzymać tryby wielkiego zegara. Drobina kurzu może wyrządzić mnóstwo szkód w delikatnej maszynie. 





Serię Wybranych poznałam już dość dawno, miałam trochę przerwy w lekturze, ale jednak postanowiłam skończyć czytać tę serię. Właśnie dlatego zabrałam się ostatnio czytać jej czwarty tom pt. Zbuntowani.

Po ataku Nathaniela szkoła staje się miejscem paranoicznym – jest w niej więcej strażników niż uczniów. Ceną za bezpieczeństwo podopiecznych jest ich wolność. Zdesperowana Allie zrobi wszystko, by powstrzymać podstępnego wroga. Zgadza się nawet na udział w niebezpiecznych nocnych misjach zorganizowanych przez Lucindę. Carter i Sylvain są gotowi walczyć u jej boku. Obaj ją kochają, lecz dziewczyna musi podjąć jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu. Żaden z nich nie będzie czekać wiecznie.
Zbuntowani jest jedyną (jak dotychczas) częścią częścią jaką czytałam w formie e-booka. Choć przeczytałam tę pozycją dość szybko, jednak mnie nie zachwyciła. W moim odczuciu okazała się dość przeciętną pozycją... Pomysł na fabułę nie jest powalający, momentami miałam odczucia, że aż nazbyt infantylny. Szczególnie dziecinny wydawał mi się wciąż ciągnący się wątek wątpliwości Allie co do wyboru chłopaka - Cartera lub Sylvaina. Akcja książki też nie jest zbyt powalająca – toczy się dość powoli... Zbuntowani są napisana dość prostym językiem skierowanym typowo do nastolatków – zresztą cała książka jest skierowana do tej grupy czytelników. Moje skojarzenia z Harry'm Potterem, które pojawiło się podczas czytania pierwszego tomu, zdecydowanie opadło, teraz praktycznie w ogóle go nie było. 
Nikt nigdy nie jest do końca bezpieczny, bezpieczeństwo to iluzja, kłamstwo, które powtarzamy, żeby łatwiej nam się było pogodzić naszym niebezpiecznym życiem.
Podsumowując – Zbuntowani to dość przeciętna, a wręcz marna książka. Jak na razie wypada najgorzej z całego cyklu... Czy ją polecam? Nastolatkom, którzy lubią sercowe wątpliwości głównej bohaterki – owszem. Pozostałych zdecydowanie może zawieść.

sobota, 9 kwietnia 2016

"Sprawa Niny Frank" Katarzyna Bonda

Tytuł: Sprawa Niny Frank
Autor: Katarzyna Bonda
Cykl: Hubert Meyer
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Muza
Czyta: Marek Bukowski
Długość: 14 godzin 32 minuty
Ocena: 5/6

Co z tego, że posiadany skarb doceniamy dopiero wtedy, kiedy go utracimy. Wtedy nie można już nic zrobić, a posiadanie tej wiedzy rodzi frustrację, gniew i agresję.



O Sprawie Niny Frank czytałam już na kilku blogach, a o twórczości Krystyny Bondy czytałam jeszcze więcej. Z racji mojego zamiłowania do kryminałów postanowiłam zapoznać się w końcu z twórczością tej autorki, a właśnie zaczęłam od tej pozycji.

W książce pt. Sprawa Niny Frank poznajemy psychologa policyjnego tzw. profilera – Huberta Meyera. Zajmuje się on śmiercią aktorki grającej w popularnym serialu, a akcja książki toczy się pomiędzy stolicą a pomiędzy niedużą miejscowością o nazwie Mielnik nad Bugiem. Dlaczego aktorka umarła? Kto jest jej zabójcą? Dlaczego akurat ona umarła? Kto jest podejrzanym? Czy Hubert Meyer odpowiednio nakreśli profil psychologiczny mordercy? 
Nawet najbardziej porządna dziewczyna ma dwie natury - tę racjonalną, która świetnie sprawdza się w codziennych obowiązkach matki, żony, i tę drapieżną - wyuzdanej tygrysicy, która chce gwałtownych uczuć i niebezpiecznych zabaw z brutalem. A im bardziej się oburza na takie dictum, tym bardziej to skrywa w sobie i częściej o tym śni. 
Sprawa Niny Frank jest pierwszą książką Katarzyny Bondy z jaką miałam okazję się zapoznać, ale jednocześnie jest debiutancką powieścią autorki. Choć początkowo kupiłam sobie jej wersję klasyczną, książkową. Dopiero później miałam okazję zdobyć zupełnie darmowego audiobooka, więc zabrałam się za odsłuchiwanie tej książki. Początkowo nie do końca potrafiłam się połapać w tej książce, wstęp był dla mnie jakiś niezrozumiały... Jednak później wciągnęłam się w nią... Wszystko za sprawą dość ciekawego pomysłu na fabułę i to w dodatku bardzo dobrze zrealizowana i przemyślana, a zakończenie po prostu wbiło mnie w fotel. Akcja książki jest dość umiarkowana, nie leci na łeb na szyję, ani się jakoś nie wlecze – wręcz idealnie dopasowana. Postacie wykreowane przez autorkę są dość ciekawie wykreowane, zarówno te pierwszo- jak i drugorzędne. Szczególnie polubiłam głównego bohatera – Huberta Meyera – i z chęcią sięgnę po kolejne książki z serii z nim w roli głównej. Co prawda nie spisał się do końca w poszukiwaniu mordercy, aczkolwiek i tak go polubiłam, zwłaszcza, że w końcu jest to pierwszy profiler w polskiej literaturze. Język, jakim jest napisana Sprawa Niny Frank jest na odpowiednim poziomie – niezbyt prostacki, niewygórowany, dopasowany do stylu i fabuły...
Bo czasem, gdy tak czekasz na coś, marzysz o tym, śnisz i nagle staje się to rzeczywistością, traci swój magiczny wymiar. Zwłaszcza gdy przychodzi za późno, a ty jesteś już zbyt zmęczona czekaniem.
Sprawa Niny Frank jest książką godną polecenia, zwłaszcza, że jest to debiut Katarzyny Bondy. Już nie mogę doczekać się przeczytania jej kolejnych książek – już powoli wybieram się na polowanie i poszukiwania;) Naprawdę bardzo dobry, wciągający kryminał.

niedziela, 3 kwietnia 2016

"Mam sto lat i chciałabym wam powiedzieć..." s.Emmanuelle

Tytuł: Mam sto lat i chciałabym wam powiedzieć...
Autor: s. Emmanuelle
Wydawnictwo: Esprit
Ilość stron: 184
Ocena: 5/6



Jestem całkowicie przekonana, że piekło to pozostać w sobie, zamknąć się w sobie. Raj zaś to otworzyć się, rozpocząć, to dzień, w którym dostrzeżemy innego, usłyszymy go. Wówczas, razem, pójdziemy ręka w rękę.




Siostra Emmanuelle wstąpiła do zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Syjonu mając 23 lata, ale jej powołanie zaczęło wzrastać, kiedy miała 6 lat i była świadkiem tragicznej śmierci własnego ojca... Ono wzrastało, dojrzewało, aż w końcu zaprowadziło do tego konkretnego zgromadzenia.

Książka Mam sto lat i chciałabym wam powiedzieć... to wywiad, który podejmuje najróżniejsze tematy – powołania siostry Emmanuelle, jej pomocy gałganiarzom w Kairze, stowarzyszenia, które prowadzi, a przede wszystkim o Miłości. Przede wszystkim Miłości Jezusowej, Miłości do ludzi, pomiędzy ludźmi...

Mam sto lat i chciałabym wam powiedzieć jest bardzo dobrze napisaną książką. Choć krótka to pełna przekazu, nadziei, siły do niesienia pomocy, pełna pozytywnej, Bożej energii i siły. Zmusza do refleksji, do zatrzymania się... Trafnie zadane pytania, jeszcze trafniejsze odpowiedzi!

No cóż tu dużo pisać – książka warta przeczytania – zdecydowanie podniesie na duchu, zainspiruje do większego miłosierdzia, większego działania na rzecz bliźnich.

sobota, 2 kwietnia 2016

Hadzine dyskusje: Tanie czytanie


Wiele osób narzeka, na to, że książki są drogie, droższe niż puszka piwa. Fakt, ceny na okładce mogą czasami odstraszać, jednak mam sprawdzone sposoby na zdobywanie książek niewielkim kosztem.

Biblioteki
Fakt nie ma w nich wszystkich nowości, a jak są to najczęściej trzeba poczekać w kolejce. Jednak za nie się nic nie płaci. Praktycznie tyle co za wyrobienie karty... A bibliotek dużo do wyboru – miejskie, szkolne, parafialne...

Pożyczanie książek od znajomych
Można pożyczać od wielu z nich. Jak mieszkałam w internacie to pomiędzy nami stworzył się specyficzny obieg książki przechodziły z ręki do ręki, pożyczane, polecane sobie nawzajem... Często nawet jak jestem u kogoś w domu pierwszym miejscem do jakiego się kieruję jest właśnie... biblioteczka. A dzięki takiemu pożyczaniu przeczytałam naprawdę wiele ciekawych książek

E-booki
Wiem, że nie każdy lubi, ale jest to temat na oddzielną dyskusję. Większość e-booków można kupić o wiele taniej niż tradycyjne książki, a ponadto wiele także można ściągnąć zupełnie za darmo (szczególnie klasykę). Jeżeli ktoś nie ma czytnika – bez problemu można czytać na telefonie lub tablecie. Sam zakup czytnika jednak dość szybko się zwraca. Owo magiczne urządzonko można kupić już za 200-300 zł, a nieduże, zmieści się wszędzie, mało widoczne podczas czytania np. na zajęciach i zmieści w sobie mnóstwo książek.

Składy taniej książki
Moim ulubionym jest Dedalus, szczególnie wrocławski, ten na Świdnickiej. Nieraz wyszłam stamtąd z 5-6 książkami, za które łącznie zapłaciłam niecałe 40 zł. Bardzo często można kupić tam pozycje za mniej niż 10 złotych za sztukę, choć cena okładkowa jest ponad 3 razy wyższa... Mój najtańszy nabytek kosztował 2,5 zł.

No i oczywiście wszystkie podobne serwisy aukcyjne. Wiadomo, że warto doliczyć jeszcze koszt przesyłki, ale naprawdę można upolować tam po prostu perełki i to naprawdę w dość dobrym stanie. W wakacje kupiłam na Allegro kilkanaście pozycji (no coś koło 12-14), za które wraz z przesyłką zapłaciłam około 70 zł. Czy to majątek? Wiadomo, nikt nie lubi bardzo zniszczonych książek we własnej kolekcji, ale to kwestia uważnego oglądania zdjęć i czytania opisów, a można upolować coś fajnego.

Newslettery różnych księgarni (internetowych i nie tylko)
Wystarczy podać swój adres e-mail, a na naszą skrzynkę będą przychodziły informacje o różnorakich promocjach, dniach darmowej dostawy, wyprzedażach i innych temu podobnych akcji, którymi sprzedawcy przyciągają klientów. Dzięki czemuś takiemu udało mi się kiedyś upolować biografię ks.Twardowskiego za całą ZŁOTÓWKĘ (!!!), a do tego była darmowa przesyłka;)

Wymianki książkowe
Mnóstwo jest ich na LC. Facebook także jest nimi zalany. A mając książki, które nie zachwyciły, można wymienić się na dość fajne książki, za które zapłacimy praktycznie tylko, co za przesyłkę... PRzy okazji zapraszam na zabawę wymiankę, którą organizuję;)

http://bojalubiekaweiksiazki.blogspot.com/p/blog-page_20.html


Wiem, że są jeszcze dyskonty książkowe typu Aros, aczkolwiek nie miałam z nimi do czynienia, więc nie będę opisywać swoich przeżyć z nimi związanych.

Stosujecie któreś z tych sposobów?
Jakie macie swoje sposoby na niedrogie czytanie, powiększanie swojej biblioteczki i polowanie na książki? Coś jeszcze możecie mi polecić?

Piszcie śmiało w komentarzach!!!