sobota, 24 października 2015

"Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość" ks.Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka.

Tytuł: Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość
Autor: Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka
Wydawnictwo: WAM
Ilość stron: 248
Ocena: 5,5/6



Powtarzam jak mantrę: w sprawach zasadniczych - jedność, w drugorzędnych - wolność, a nad wszystkim – miłosierdzie.





Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość to pozycja, którą najpierw zobaczyłam wśród książek mojej Mamy, później usłyszałam od niej od koleżanki. W końcu stwierdziłam, że przyszedł czas i na mnie, więc zgarnęłam ją z maminej półki i zabrałam się za czytanie, choć nie miałam pojęcia o czym jest ta książka i kim jest ks. Jan Kaczkowski. Wiedziałam tylko tyle, że on sam nazywa siebie nazywa onkocelebrytą... W swoim wywiadzie z Piotrem Żyłką opowiada swoją historię, która miałam właśnie okazję przeczytać.

Posłuszeństwo (...) nie zwalnia ani przełożonego, ani podwładnego z myślenia i z wartościowania moralnego. Nikt nikomu przez posłuszeństwo nie odebrał władzy krytycznego rozumu.

Rak, który dotknął młodego księdza to dla niego wielki szok. I tak ledwie go dopuścili go do święceń. Głównie z powodu ogromnej wady wzroku oraz swoich różnych chorób. Mimo wszystko, mimo kłód rzucanych pod nogi został księdzem, mimo problemów z przełożonymi w końcu nim został. Mimo problemów zdrowotnych zdobył siły, żeby otworzyć Puckie hospicjum po wezwaniem św. Ojca Pio, a także zbierać środki na jego budowę oraz utrzymanie. W międzyczasie , na domiar złego pewnego dnia dowiedział się, że choruje na raka, a konkretnie dopadł go wielopostaciowy glejak czwartego stopnia. W rozmowie z Piotrem Żyłką opowiada o swojej młodości, problemach w seminarium, swojej chorobie, budowie hospicjum....

Skoro w najważniejszym dla was, katolików, momencie, kiedy Bóg zstępuje na ziemię, nie jesteście w stanie nawet uklęknąć, to czemu się dziwić, że ci sami katolicy po wyjściu z kościoła nienawidzą się i kradną.

Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość to książka, która wywarła na mnie naprawdę spore wrażenie. Przede wszystkim szczerością. Jednocześnie pytaniami Piotra Żyłki, który nie boi się tematów tabu, a także księdza Jana Kaczkowskiego, który bez skrępowania opowiada o swoich przeżyciach, swojej historii powołania oraz choroby. Ksiądz Jan nie boi się drażliwych tematów – opowiada o raku, powołaniu, in vitro, wpadkach popełnianych przez kapłanów. Zdecydowanie jest to rozmowa o wszystkim, rozmowa bez tabu... A sam ksiądz Jan jest osobą bardzo ciepłą, niezwykle mądrą, a także nader inteligentną osobą, która nie boi mówić się o swojej chorobie, o problemach, o tabu...

O cud można się modlić, ale cudu nie należy się spodziewać. One nie dzieją się na zawołanie ni nie można ich na Panu Bogu wymusić.

Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość to książka, która zdecydowanie do mnie przemówiła. Przede wszystkim swoją bezpośredniością, tematami podejmowanymi przez autorów... Dużo jest rozmów o rodzinie, przeszłości, seminarium oraz puckim hospicjum... Wszystko w duchu pokory i posłuszeństwa Kościołowi, ale jednocześnie z nieskrywaną odwagą i dystansem... Co prawda oczekiwałam większej ilości rozmów o wierze i chorobie, ale jednak i tak mnie ta książka zadowoliła. Ba! Nawet więcej niż zadowoliła. Jestem nią zafascynowana! Humorem ks. Kaczkowskiego, jego podejściem do Kościoła, wiary i choroby. Jego osobowością, charakterem, siłą...


Chrześcijaństwo nie jest religią cierpiętników. Bóg zbawił świat przez własne cierpienie. On, wielki Bóg w człowieczym ciele, wziął na siebie całe cierpienie świata. Ale naprawdę: Bóg nie potrzebuje naszego bólu, żeby jeszcze doskonalej zbawić świat. Dobrze wiemy, że wystarczyłaby jedna kropla krwi Chrystusowej, żeby cały świat był zbawiony. Świat już jest odkupiony i zbawiony!


Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość to książka, którą pochłonęłam naprawdę szybko i jestem z tej lektury naprawdę zadowolona. W swoim życiu nie czytałam zbyt wielu wywiadów - rzek, jednak zdecydowanie ją polecam. Nie tylko osobom wierzącym, ale także osobom, dla których religia jest obojętna, ale ciekawi ich tematyka raka, choroby, a także postrzegania Kościoła przez kapłana. Teraz czas zacząć na polowanie drugi wywiad – rzekę z ks. Kaczkowskim pt. Szału nie ma, jest rak.

Bo jeżeli drugą osobę kocham miłością prawdziwą, nieegoistyczną i utylitarną i w pierwszej kolejności zależy mi na jej dobru, to nie jestem w stanie wyrządzić jej krzywdy i rzeczywiście w tej miłości można robić, co się chce. Wówczas nigdy tym drugim nie pogardzimy, nie potraktujemy go przedmiotowo.

piątek, 23 października 2015

Bożonarodzeniowa wymianka u Hadzi - edycja 2015



ZASADY:
1.Zabawa tylko dla posiadaczy blogów.

2.Zapisy trwają do 16 listopada 2015 roku do 23:59

3.Zobowiązuje się do wysłania maili z informacją do kogo wysłać pamiątkę w ciągu 3 dni od końca zapisów.

4.Wiadomość ze zgłoszeniem
adres mailowy: hadziczka13@wp.pl
tytuł: własny nick!!!
treść: wypełniona ankietka i wyrażenie zgody na przestrzeganie zasad zabawy.
+ informacja o zamieszczonym banerze (patrz pkt.6)

Tylko osoby, które spełnią te warunki będą mogły wziąć w niej udział, a ja zastrzegam sobie prawo do odmowy komuś udziału w zabawie.

5.Przesyłki wysyłamy NAJPÓŹNIEJ do 30 listopada 2015 roku
(żeby paczki spokojnie dotarły na Boże Narodzenie;)

6. Wymagane jest dodanie informacji o wymiance na swoim blogu (baner)

7.Przesyłka musi być wysłana przesyłką na koszt wysyłającego z potwierdzeniem nadania (list polecony, paczka itp.), a skan/zdjęcie owego nadania ma być wysłany na mojego maila.

8. Przesyłka powinna zawierać :
~oczywiście książkę lub książki, które nie muszą być nowe, lecz zadbane;) oczywiście wg preferencji na ankietce;)
~typowo świąteczny akcent – ozdóbkę, zakładkę, czekoladowy mikołaj - cokolwiek co kojarzy się z Bożym Narodzenim;)
~jakieś umilacze czytania – słodycze, herbatki czy inne tego typu rzeczy;)
~list lub jakąś króciutka wiadomość;) najlepiej świąteczną kartkę;)

9.Po otrzymaniu przesyłki poinformować o tym organizatora zabawy, czyli mnie oraz osobę, która przygotowała paczkę. Miło będzie jeżeli dodasz także jakąś informację o przesyłce na swoim blogu;)

10. Dodać mojego bloga do obserwowanych, polubić na fb, czy jakkolwiek śledzić, żeby móc monitorować losy wymianki;)

Ankieta:
a)Nick lub Imię i nazwisko – to co jest nazwą Waszego profilu
b) adres korespondencyjny
c) adres bloga
d) Preferencje książkowe - najlepiej dość dokładnie, z podaniem swoich ulubionych autorów i tych, których omijacie z daleka.
f) link do konta Lubimy czytać, bądź innego tego typu portalu
g) czy zgadzasz się wysłać przesyłkę za granicę?

środa, 14 października 2015

Mały stosik na początek roku akademickiego (# 9/2015)

Zaczął się rok akademicki, więc trzeba sobie ten fakt osłodzić, a cóż lepszego jest od książek?;)



Alkohol, prochy i ja
Solaris
Z milczącej planety
Teraz trudno mnie zranić
w krzywym zwierciadle bulimii
Z biblioteki miejskiej we Wrocławiu

Tylko dla kobiet. 
Przewodnik po tym, co kryje się w duszy mężczyzny
prezent bez okazji od mamy

Arena szczurów
Warkocze
kupione w pewnej klimatycznej księgarni

Czytaliście coś?
Macie na cos chrapkę?

Kto z Was wybiera się na targi książki w Krakowie?

wtorek, 6 października 2015

"Christiane F. Życie mimo wszystko" Christiane Felscherinow

Tytuł: Christiane F. Życie mimo wszystko
Autor: Christiane Felscherinow
Wydawnictwo: Wydawnictwo Iskry
Ocena: 4/6


Dziś nawet domorośli psychologowie wiedzą, że dzieci, które najbardziej dokazują w klasie  i zmyślają najbardziej niewiarygodne historie, w gruncie rzeczy szukają pieszczoty i kogoś, kto naprawdę zainteresuje się tym, co im się przydarza. Niestety większość nauczycieli tego nie rozumie.





Historię Christiane F. poznałam już jakiś czas temu w książce pt. My, dzieci z dworca ZOO. Zresztą któż nie czytał tej książki? Chyba każdy miał z nią kontakt… 35 lat później ukazała się jej opowieść dotycząca kolejnych jej losów, z którą miałam przyjemność się zapoznać, a nosi ona tytuł Christiane F. Życie mimo wszystko.

My, dzieci z dworca ZOO zakończyła się w sposób otwarty i niedopowiedziany, przez co byłam naprawdę niezmiernie ciekawa co takiego nadal się działo z kobietą… Czy wyszła z uzależnienia? Jak ułożyło się jej życie? Tak naprawdę Życie mimo wszystko to jest jej opowieść o sile przetrwania, o sile walki, o wzlotach i upadkach….  O relacjach z synem, o dorosłości, o piętnie narkotyków… Jak to wszystko wygląda?

Książki to dla mnie rodzaj autoterapii. W wyobraźni jestem wolna, nie ma tam żadnych ograniczeń ani obowiązków, mogę robić, co chcę, i pozwalać innym na to samo, nikomu nie sprawiam zawodu. To mi dobrze robi. Faktycznie uważam, że ciało ma się dobrze, kiedy dusza jest zdrowa, i na odwrót. Lektura mi pomaga. Ale to przyjemne uczucie znika, gdy tylko historia się skończy. Wtedy cała moja mizeria wychodzi na pierwszy plan.
Zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po książce Christiane F. Życie mimo wszystko, naprawdę… Nie wiedziałam czy trafię na kolejne narkotyczne ekscesy czy na poukładane, poważne życie… Zaczęłam ją czytać pełna niepewności i ciekawości… Muszę przyznać, że zupełnie nie tak sobie wyobrażałam. Jest to książka zdecydowanie mocna, będąca przestrogą dla wszystkich uważających, że narkotyki to tylko niewinna zabawa. Książka mądra, poruszająca oraz wciągająca. Napisana w sposób naprawdę fascynujący, przekonujący, choć wywołuje mniej emocji, aniżeli My, dzieci z dworca ZOO, jednak wciąż ma ich w sobie wiele… Książka nie jest obszerna, ale niesie ze sobą dużą dawkę emocji, przemyśleń, przekazanych doświadczeń autorki.a... Moim zdaniem właśnie tego typu pozycje powinny być lekturami obowiązkowymi w szkołach. Jednak szkoda, że nie są… Napisana językiem prostym, takim mówionym – w końcu tak właśnie powstawała - podczas rozmowy. Muzę przyznać, że taki sposób bardzo pasuje do tego typu książki.
Niestety większość nie zna żadnego umiaru, Bo nigdy ich nie nauczono reguł zachowania. Najczęściej mieli zawsze czegoś za dużo albo zdecydowanie za mało: za mało uwagi matki, za dużo fizycznej bliskości ze strony przybranego ojca, za mały dystansu w stosunku do problemów rodziców, zbyt wiele wewnętrznej pustki; za dużo złych przykładów, za mało okazji, żeby się z tego wydostać; za mało pieniędzy, żeby bawić się z innymi dziećmi na letnim obozie albo, przeciwnie, za dużo kasy co sprawiło, że musieli się zbuntować i uwolnić od tego wszystkiego.
Muszę przyznać, że po Życie mimo wszystko sięgnęłam głównie z sentymentu do My, dzieci z dworca ZOO. Choć w porównaniu z nią ta wypada gorzej, jednak nie zmienia to faktu, że jest to książka mocna i poruszająca. Zdecydowanie warta przeczytania!!!