czwartek, 25 października 2012

Królowa Attolii

Tytuł: Królowa Attolii
Autor: Megan Whalen Turner
Wydawnictwo: Ars Machina
Ilość stron:  392
Ocena: 5,5/6


Pragnął wykrzyczeć to tak, by usłyszeli go bogowie i ludzie. Niewiele by mu z tego przyszło. Już lepiej zaufać obietnicom księżyca niż słowom Złodzieja Eddis. Słynął ze swych kłamstw w trzech krajach.






Wcześniej już recenzowałam pierwszy tom cyklu u rabusiu Genie pt. Złodziej, obiecując, że niedługo po niej pojawi się opinia o drugiej części i oto właśnie jest kontynuacja historii naszego złodziejaszka.

Gdy Eugenides w Złodzieju wykradł Dar Hamiatesa , królowa Attolii straciła coś więcej niż tylko mityczny przedmiot. Jej opinia w oczach swojego ludu pogorszyła się, a teraz zrobi wszystko, żeby odzyskać utraconą reputację i pozycję. Eugenides przez swoją głupotę trafił do więzienia, a królowa nie zamierza puścić go żywego, lecz król Sounis zlecił mu zadanie, więc jednak władczyni puszcza go wolno odcinając mu dłoń. I tu zaczynają się kolejne przygody naszego złodziejaszka… Czy dotrze do swojej królowej, królowej Eddis? Co tym razem stanie się z nadwornym Złodziejem Królowej? Czy da sobie radę z hakiem zamiast dłoni? Jak skończy się jego historia?

Moim zdaniem Królowa Attolii jest w tym cyklu tą lepszą częścią, akcja toczy się dużo szybciej, dużo ciekawiej… Język nie jest prosty, niezbyt skomplikowany, zresztą tak samo jak w poprzedniej części, choć momentami miałam wrażenie, że język jest aż nazbyt prosty, banalny wręcz, a zdania zbyt krótkie. Choć może to ja jestem już za stara na takie książki? Cały cykl nie jest wybitnie fascynujący, choć autorka pisze tak, że chce się czytać i poznawać ten świat rozdział za rozdziałem i śledzić poczynania książkowego rabusia. W Królowej Attolii jesteśmy świadkami dojrzalszego i bardziej zaskakującego zachowania bohatera, co jest zdecydowanie wpływa na lepszą ocenę książki. Tak samo jak to, że akcja nie była tak rozciągnięta w czasie jak w poprzedniej części. A do tego przy tym tomu już nie miałam wrażenia obecności podobnego klimatu jak przy czytaniu serii o Zwiadowcach (co miało miejsce przy moim czytaniu Złodzieja). Przypuszczam, że to przez to, że było mniej typowych podróży, a więcej dworu, królów…  A co działa na niekorzyść? Moim zdaniem w książce można się trochę pogubić, czytając ją momentami nie wiedziałam o co chodzi. Akcja jest trochę zawiła i trudna do zrozumienia, za dużo zagmatwania w akcji, choć bohaterów nie było wielu... No, ale cóż… To może być tylko moje odczucie, ale nawet mimo tego uważam, że Królowa Attolii jest lepsza od Złodzieja.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)