sobota, 24 marca 2012

Jaka ja jestem zakręcona... Urodzinki:D




Jestem tak bardzo zakręcona i nieogarnięta, że... przeoczyłam urodziny bloga!
Tylko ja tak potrafię.
Normalnie "Ave JA" :D

12 002 wejść na bloga
522 komentarze
to jest 107 post
75 obserwatorów

A to dzięki Wam!
Dziękuję bardzo :* :* :*

Rzecz o mych smutnych dziwkach

Tytuł: Rzecz o mych smutnych dziwkach
Autor: Gabriel Garcia Marqez
Ocena: 4/6

Narrator i bohater tej opowieści - starszy pan, który w swoim kajeciku zapisuje sobie z iloma kobietami już spał. Co tydzień pisze felietony, pisze recenzje i codziennie wstaje o 5 rano. A na swoje 90 urodziny życzy sobie nocy z nieletnią dziewicą. Czego sobie życzy - dostaje. Tylko tej nocy do niczego nie dochodzi. Zaczynają się spotykać, lecz ciągle do niczego nie dochodzi. Spotykają się,on jej umila czas,marzy o niej, zakochuje się w niej. Ona w nim. Dochodzi do zabójstwa w jednym z burdeli. Ona znika. On jest rozżalony. Szuka jej. Znajdują się.Na szczęście?

Z jednej strony książka, którą się czyta lekko i szybko. I wciąga. Zaczęta na lekcji dla zabicia nudy i rzeczywiście do tego nadaje. Zdarzyły się ciekawe cytaty. Ale co poza tym? Nic.Akcja - średnia. Wartości do przekazania czy coś do myślenia? Niewiele. Takie ot szybkie czytadło. Ale o intrygującym tytule, temu nie zaprzeczę.

Cytaty:

Odkryłem, że nie jestem zdyscyplinowany z przyrodzenia, ale w wyniku reakcji na swe bałaganiarstwo; że wydaję się szczodry, ażeby skryć swoje sknerstwo, że jestem przesadnie ostrożny z powodu czarnowidztwa, że jestem pojednawczy, by nie ulec hamowanej złości, że jestem punktualny, bo nie chcę, by się ktokolwiek dowiedział, jak mało mnie obchodzi cudzy czas.
Jeśli czegoś na świecie szczególnie nienawidzę, to właśnie tego świątecznego przymusu, kiedy ludzie płaczą, bo się radują, tych zimnych ogni, głupawych kolęd, łańcuchów z krepiny, które nie mają nic wspólnego z dzieciątkiem urodzonym dwa i pół tysiąca lat temu w skromnej stajence. (sama nie cierpie bożonarodzeniowego przymusu sztucznych uśmiechów i tej całej otoczki oblepionej klejącym się różowym lukrem)
 To niemożliwe, ażeby w końcu nie stać się tym, za kogo inni cię mają.
W seksie szukamy pociechy, gdy cierpimy na niedostatek miłości.

niedziela, 11 marca 2012

Kroniki Jakuba Wędrowicza

Tytuł: Kroniki Jakuba Wędrowicza
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 296
Ocena: 5,5/6

Andrzej Pilipiuk zasłynął opowieściami o Jakubie Wędrowiczu. Opowieściami barwnymi, błyskotliwymi, z charaterystycznym Pilipiukowskim poczuciem humoru.
Jakub Wędrowicz - człowiek w gumiakach, wielki fan bimbru i postrach w całej okolicy. I do tego egzorcysta amator. Wszystkie stukania i wampiry znikną. I zawsze dużo się dzieje. Zawsze. Z jego barwną osobowością stworzoną przez autora nie trudno o to, żeby się wciągnąć w tą książkę, zaczytać, wejść i zniknąć z realnego świata. I trudno nie polubić głównego bohater.

Książka ta zaczyna cykl opowieści o Jakubie. I na pewno moje spotkanie z nim na tej się nie skończy. (Cieszy się, Panie Profesorze, prawda?:) Następnym razem jak będę w bibliotece biorę następny tom:) ostatnio fantastyka mnie coraz bardziej interesuje:)

niedziela, 4 marca 2012

Moje życie z Mozartem

Tytuł: Moje życie z Mozartem
Autor: Eric Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 118
Ocena: 6/6

Moja przygoda ze Schmittem zaczęła się książką "Oskar i pani Róża" jak byłam w 6 klasie podstawówki. Z Mozartem mniej więcej w tym samym czasie, gdy poszłam na konkurs wiedzy o nim właśnie. Później, w zasadzie niedawno powróciła. Nawet teraz w słuchawkach słychać Mozarta. Obok tej książki w bibliotece przechodziłam kilkakrotnie, aż w końcu za nią chwyciłam i przeczytałam w jedno popołudnie.

Podobno jest to najintymniejsza powieść Schmitta.
Powieść w formie listów do Mozarta. Nie jako do patetycznej postaci w peruce i białych pończocha, ale jako do przyjaciela, który swoją muzyką wspiera, pomaga, a nawet jest w stanie uratować życie. Wszystko zaczyna się od 15-letniego chłopaka, autora listów, który nie potrafi zaakceptować zmian w swoim ciele. Życie ratuje mu właśnie Mozart. To znaczy nie on sam. Jego muzyka. I dlatego zaczyna pisać do niego listy, traktować go jak przyjaciela. A on mu odpowiada. Muzyką. Pomaga dojrzeć.

Książka piękna i godna polecenia.
Naprawdę. Nie tylko fanom Mozarta, ale wszystkim w ogóle.
Ale fanom Mozarta w szczególności.
Bardzo poruszająca książka.

Cytaty


Dziś, kiedy spotykam napuszonego imbecyla lub nieludzkiego urzędnika, przylepiam mu do czoła etykietkę „Colloredo” i niskim głosem wypowiadam zaklęcie „Mozart”. To mój sposób na walkę z przeciwieństwami.
Zapomina się, że optymizm i pesymizm wyrastają z tej samej konstatacji: istnieje cierpienie i zło, nasze siły ulecą, nasze dni są krótkie. Pesymista ulega słabości, wyszukuje negatywy, tonie bez walki. Optymista bierze energiczny oddech i próbuje wydostać się na powierzchnię, szukając drogi wyjścia. Powrót na powierzchnię nie oznacza pójścia na łatwiznę, ale wydobycie się z głębiny mroku na słońce południa, tam gdzie można oddychać.
Dziś nie wiem, czy Bóg i Jezus istnieją. Ale Ty przekonałeś mnie, że istnieje Człowiek. Istnieje lub zasługuje na istnienie.
Objawiłeś mi, że istnieje świat czysto ludzki, ustanawiający własne święta, własne reguły, wierzenia, spotkania, gdy głosy łączą się w harmonii, by uwolnić piękno, które rodzić się może jedynie ze zgody i porozumienia osiągniętego w imię wspólnego trudu, jednego celu, dzielonych z innymi emocji... Ten świat stawał się podobny do natury, tej samej, którą unicestwić mogły lód, zimno i noc. Świat wymyślony, nasz własny.



PS. Tak, wiem, miał być Wędrowicz, no ale tak wyszło:)